Zaduszkowe kosteczki zmarłych

     Październik mija w tańcu liści ze słońcem lub deszczem. Kolory cisną się do oczu, aż dusza podśpiewuje. Niedługo jednak listopad i parę dni zadumy nad istotą życia czy nieuchronnością praw natury. Pora na "karmienie dusz" i "palenie ogni". Czy wiecie, że jeszcze w XIX wieku w Polsce, zgodnie ze starym obyczajem, rzucano na mogiły świeżo ułamane z drzew gałązki – jako symbol dorzucania drewna podczas palenia zwłok w czasach pogańskich?

     Dzisiaj jednak o czymś innym.

     Znalazłam przepis, któy zamierzam wypróbować podczas zbliżających się listopadowych świąt. Może ktoś z Was także się skusi, a potem podzielimy się wspomnieniem smaku.

     Kiedyś na Zaduszki pieczono specjalne "zaduszne bułki" lub małe chlebki, zwane np. powałkami (Lubelszczyzna) czy peretyczkami (okolice Ciechanowa). Każda gospodyni zanosiła na cmentarz tyle zadusznych bułek, ilu bliskich tam zostało pochowanych. Były również "bułki puste" (czyli bez odciśniętego krzyża czy wzorów ulubionych przez zmarłego), pieczone dla dusz bezimiennych, o których nikt nie pamiętał. Rozdawano je potem żebrakom, a oni odmawiali Wieczny odpoczynek.

     W Polsce zwyczaj pieczenia zadusznego pieczywa zanikł, ale np. w Szwajcarii piecze się zaduszne ciasteczka orzechowe – i ten oto przepis tutaj przywołam.

     Cisteczka noszą nieco makabryczna nazwę – Totebeinli

     Czyli:

 

          KOSTECZKI ZMARŁYCH

 

          Potrzebne będą:

     * orzechy laskowe: 125 g mielonych i 125 g grubo posiekanych

     * szklanka cukru

     * szklanka mąki

     * otarta skórka z jednej cytryny

     * pół łyżeczki mielonego cynamonu

     * trzy jajka

 

     Masło ucieramy z cukrem na pianę, dodając stopniowo jajka, mielone orzechy i mąkę. Następnie dosypujemy cynamon oraz startą skórkę z cytryny. Wyrabiamy pięknie ciasto, po czym dorzucamy grubo posiekane orzechy. Ciasto rozwałkowujemy na dość gruby "placek", kroimy na 4 – 6 części, układamy na blasze i wstawiamy do lodówki, aby odpoczęło. Potem przenosimy do nagrzanego na 160 stopni piekarnika, pieczemy na złoty kolor, wyjmujemy, kroimy na niewielkie kawałki i pieczemy na złotobrązowo.

 

     Oby nam smakowało!

 

PS Przepis zaczerpnięty z: Polskie tradycje świąteczne – Hanna Szymanderska, Warszawa 2003; książka wydana przez Świat Książki.

Dodaj komentarz

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial