Dookoła Bałtyku cz. 3

2 – Przylądek Kolka – Łotwa

Spodziewaliśmy się, pamiętając z poprzedniej wyprawy, że przejazd z przyczepą przez Łotwę nie będzie łatwy, ze względu na nie najlepsze drogi. Okazało się, że nic się nie zmieniło. Remont drogi nie wygląda tak jak w Polsce, gdzie pozostawiona jest jedna część asfaltowanej szosy i puszczany jest ruch wahadłowy. Tutaj zdzierają asfalt do gołej ziemi, po której trzeba jakoś przejechać, a ciągnąc przyczepę czuje się każdą nierówność  wielokrotnie silniej. Na szczęście udało się nam przejechać te trudne odcinki bez większych strat, jednak co sie odwlecze, to nie uciecze, i patrząc z perspektywy czasu, zapewne miało to swoje  konsekwencje w późniejszych zdarzeniach.

Taka wyprawa ma taką zaletę, że jadąc zatrzymujemy się w miejscach, które uważamy za interesujące. Jadąc w stronę Przylądku Kolka, z większych miast mijaliśmy Lipawę. W przewodniku wyczytaliśmy, że jest to warty zatrzymania łotewski kurort, jednakże zniszczona drewniana stara zabudowa miasta zbytnio nas nie zachęciła. Być może dłuższy postój i odnalezienie tych przewodnikowych miejsc, odmieniłoby nasze zdanie.

Po drodze zatrzymaliśmy się na dłuższy postój nad samym morzem, w sosnowym lesie, aby zakosztować dzikiej przyrody i pierwszego kontaktu z morzem, bowiem pogoda zaczęła się poprawiać i słońce w końcu postanowiło rozgrzać nasze kości. Oczywiście, jak przy każdym takim postoju, był czas na napełnienie brzuchów, aby w pełni sił móc ruszyć dalej.

Przylądek Kolka, leżący w zachodniej Kurlandii, rozdzielający Morze Bałtyckie i Zatokę Ryską, był coraz bliżej. Przyznam się, że trochę się rozczarowałem, ponieważ moja wyobraźnia podpowiadała mi, że przejazd tuż nad samym morzem będzie obfitował co rusz w przepiękne widoki, które będzie można podziwiać z okien samochodu. Niestety, mimo że na mapie droga przebiegała tuż przy linii brzegowej, często był pas lasu, który dokładnie odseparowywał nas od morza. Brakowało nam tych doznań, jakie mieliśmy jadąc wzdłuż norweskich fiordów. Fakt zbliżania się do przylądka był widoczny jedynie na nawigacji i dzięki niej widzieliśmy, kiedy znaleźliśmy się dokładnie na samym czubku przylądka.  Okazało się, że jest tam dogodny parking, na którym postanowiliśmy przenocować. Wspominam spacery brzegiem morza, zarówno te wieczorne, nocne jak i przy wschodzie słońca. Tam też czuło się  spokój i ciszę, ponieważ turystów można było policzyć na palcach jednej dłoni. Naładowaliśmy więc nasze wewnętrzne akumulatory, potrzebne do dalszej podróży. Przed nami bowiem była Ryga. Zanim do niej dojechaliśmy, korzystaliśmy co rusz z możliwości krótkich postojów na bałtyckich plażach, aby podziwiać ich różnorodność.

3 – Ryga – Łotwa

Na poprzedniej wyprawie jedynie przez Rygę przejechaliśmy, tym razem postanowiliśmy zrobić dłuższy, kilkugodzinny postój, aby obejrzeć starówkę. Oczywiście jadąc dwiema przyczepami, największym problemem jest znalezienie parkingu, przez co tylko nieliczne większe miasta znalazły się w naszych planach. Tym razem mieliśmy jednak szczęście i udało się znaleźć dogodne miejsce nie grożące mandatem i mogliśmy w spokoju  oddać się zwiedzaniu szczególnie, że pogoda nadal była dla nas łaskawa. Ryga jest największym miastem republik nadbałtyckich i jest wpisana  na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO. Starówka nie należy do największych, ale spacer wśród budynków w stylu secesyjnym jest magnesem, który przyciąga wielu turystów, a trzeba dodać, że budynków z stylu Art Deco jest tu najwięcej na świecie, bo ok. 700. I zarówno tu, jak i w każdym zwiedzanym miejscu, konieczny jest  kieszonkowy przewodnik, który przybliży szczegóły zwiedzanych miejsc, a piękno tego miasta, jak i nastrój mam nadzieję oddadzą częściowo prezentowane zdjęcia.

cdn…

Fot.: Tomasz Kudasik

więcej na:  tomaszkudasik.pl

Dodaj komentarz

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial