Ślęczenie po nocach przed komputerem i oglądanie YouTube? Tak też można uprawiać naukę. Naukowcy sprawdzili wiarygodność zbioru danych, jakimi są udostępniane przez internautów filmy i twierdzą, że można je z powodzeniem wykorzystywać w nauce, np. poznawaniu zachowań zwierząt czy w ochronie przyrody.
Nasza potrzeba "dzielenia się" wrażeniami jest niepohamowana. Ostatnio na wielką skalę zaspokajają ją portale społecznościowe, a od 2005 r. – serwis internetowy YouTube, pozwalający w prosty sposób publikować własne materiały wideo. Zaledwie w pięć lat od powstania (w 2010 r.) Google szacowało, że każdego dnia na YouTube umieszczanych jest ponad 85 tys. filmów. Dziś YT ma ponad miliard użytkowników, którzy – jak ogłoszono w lutym – co dnia oglądają filmy o łącznej długości miliarda godzin!
Ostatnio w piśmie "Science of Nature" naukowcy z Polski, Czech i Izraela przedstawili efekty swojego "śledztwa" dotyczącego wiarygodności zasobów YouTube. Twierdzą, że YouTube – oprócz dostarczania okazji do rozrywki – daje możliwość edukacji i może być użyteczny do badań.
"Pomysł na sprawdzenie YT powstał podczas dyskusji na temat wykorzystania mediów społecznościowych w badaniach naukowych. Po przejrzeniu literatury okazało się, że w niektórych pracach wykorzystywane są dane z iNaturalist, Flickr czy Google Earth. Prac tych jest jednak wciąż mało, a trend do wykorzystywania tych źródeł w badaniach naukowych dopiero się rozpoczyna" – zauważa pierwszy autor publikacji, doktorant Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego (IZUP) w Poznaniu, Łukasz Dylewski.
Autorzy analiz – Peter Mikula z Uniwersytetu Karola w Pradze, Frederico Morelli z Uniwersytetu Przyrodniczego w Pradze, Reuven Yosef z Uniwersytetu Ben Gurion w Izraelu oraz Łukasz Dylewski i prof. Piotr Tryjanowski z IZUP – chcieli ustalić, czy YouTube stanowi alternatywne źródło wiedzy na temat zachowań zwierząt.
Pomogły w tym dzierzby – ptaki świetnie znane ornitologom, które budzą zainteresowanie m.in. ze względu na to, jak się odżywiają – zauważa prof. Tryjanowski. "Zachowują się jak drapieżniki, ale ponieważ mają dość słaby dziób i nogi – to nie potrafią rozerwać upolowanego zwierzęcia. Pomagają sobie, nabijając ofiarę na cierń, czyli tak jakby używając narzędzi. To charakterystyczna cecha całej rodziny tych ptaków – Laniidae, która szczególnie zwraca uwagę ludzi" – mówi.
Aby sprawdzić wiarygodność zasobów z YT, Łukasz Dylewski przez kilka miesięcy wyszukiwał tam filmów, na których uwieczniono dzierzby – uzbierało się ponad tysiąc, nawet po wykluczeniu filmów nie spełniających kryteriów wiarygodności. Zawartość filmów opisał i przeanalizował, sprawdzając np., gdzie ptaka sfilmowano i jakie rodzaje zachowań uwieczniono. Szybko okazało się, że internautom nie umykają niemal żadne sceny z życia dzierzb – ani zaloty, ani opieka nad młodymi, żerowanie, higiena czy reakcja na ludzi.
Aby sprawdzić, ile warte są te nagrania – naukowcy sięgnęli do potężnego zbioru artykułów na temat dzierzb i szukali zbieżności pomiędzy treściami. "Okazało się, że prawie wszystkie zachowania opisane w książkach i literaturze były w tych filmach zarejestrowane" – mówi Łukasz Dylewski. – "To znaczy, że filmy z YT w niektórych przypadkach mogą stanowić alternatywne źródło informacji na temat ekologii i zachowań zwierząt. Natomiast filmy, na których nagrane są rzadkie gatunki, mogą stanowić cenne źródło informacji i uzupełniać naszą wiedzę zawartą w książkach czy publikacjach".
To kolejny argument za tym, aby setek tysięcy filmów na YT nie traktować wyłącznie jako zasobów rozrywkowych. Nagrania internautów można wykorzystać do porównywania zachowań zwierząt, a nawet do monitoringu obcych gatunków – podpowiada biolog.
Filmy mogą też pomóc w ochronie gatunków zagrożonych. Prof. Tryjanowski zwraca uwagę, że ludzie w swojej próżności chwalą się w internecie wszystkim, nawet zdjęciami trofeów z polowań. Widząc zdjęcia zwierząt zabitych wbrew prawu można rozpocząć akcję przeciwko kłusownikom, a służby ochrony przyrody znajdują potwierdzenie, że dany gatunek wciąż istnieje.
Plusem wykorzystania nagrań z YT w nauce jest fakt, że do internetu trafiają materiały pochodzące z różnych krajów i kontynentów. Filmy na temat dzierzb (24 spośród 29 znanych gatunków) pochodziły z 58 krajów Europy, Azji Środkowej i Południowo-Wschodniej, Ameryki Północnej i z południa Afryki. "Informacje zebrane z filmów z YT dostarczają danych o zarejestrowanych stwierdzeniach rzadkich gatunków, o rozmieszczeniu, zachowaniach poszczególnych gatunków dzierzb – zwłaszcza azjatyckich albo środkowoafrykańskich. Dotychczas nie wiedzieliśmy o nich zbyt wiele poza tym, że istnieją i gdzie występują" – mówi prof. Tryjanowski.
Z zasobów internetowych trzeba jednak korzystać z głową – zastrzega profesor. "W tym wypadku oznaczało to, że trzeba dobrze znać dzierzby i już na starcie dużo o nich wiedzieć. Inaczej nie udałoby się ocenić, czy internauci poprawnie je opisali i co nowego w ogóle oglądamy" – mówi prof. Tryjanowski.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl