Nigdy nie oceniaj ludzi po wyglądzie – poznaj historię pewnego mężczyzny

"Byłem w drodze z Londynu do Berlina. Wygodnie rozsiadłem się w fotelu, gdy nagle dosiadła się do mnie pewna kobieta o dość sporych rozmiarach. Byłem naprawdę wkurzony, bo myślałem, że będzie mi wygodnie. Ona spojrzała się na mnie i z uśmiechem zapytała, jak się mam. No co miałem jej powiedzieć? Że w sumie to jestem wkurzony, że siada obok mnie gigant?! Czułem, jak jej biodro przechodzi przez siedzenie i dotyka mojej nogi. Nie miałem na to najmniejszej ochoty. Zamknąłem oczy i starałem się odwrócić wzrok i obserwować widok za oknem. Jaki miałem wybór?! Niestety nie miałam szans na spokój, bo już po kilku minutach usłyszałem: “Hej, jak się masz?”. Skoro nie odpowiedziałem za pierwszym razem, to dlaczego liczyła, że odpowiem za drugim?!

Powiedziałem, że wszystko ok i znów odwróciłem się w stronę okna. Czułem się fatalnie i już miałem dość tej podróży. Po chwili znów poczułem jej rękę – miała ochotę na więcej rozmów. NO PEWNIE, tylko mnie to mogło spotkać. Usłyszałem wtedy: “Hej, jestem Laura i pochodzę z Anglii. A Ty? Niech zgadnę… Może mieszkasz w Japonii?” Wyciągnęła do mnie swoją grubiutką dłoń i nie miałem wyjścia. Musiałem się z nią przywitać. A co jest najgorsze, to że nie czuła, że ja nie jestem nią w ogóle zainteresowany. Już po kilku minutach wiedziałem, że leci do Berlina do znajomych i jest z tego powodu ogromnie szczęśliwa. Przyznała się także, że jest nauczycielką w szkole podstawowej i bardzo lubi swój zawód. Dla mnie to było już za dużo. Ile można gadać?!

Laura była w swoim żywiole i nie przejmowała się, że to bardziej monolog niż rozmowa. Nawijała jak poparzona… Ja tylko co jakiś czas brałem głęboki oddech. Po czasie uzmysłowiłem sobie, że jej głos jest naprawdę… hm… przyjemny? Słychać w nim dobro i empatię. Gdy zjawiła się stewardessa i zapytała, czy nam wygodnie, moja współtowarzyszka powiedziała: “No mi jest wygodnie, ale obawiam się, że pan nie chciał siedzieć obok słonia”. Powiedziała to tak na luzie, że aż mi się zrobiło głupio, że tak na samym początku o niej pomyślałem. Spojrzałem na nią po raz pierwszy trochę dłużej. Jej twarz wydała się taka przyjemna i delikatna. I czy tego chciałem czy nie, moja zbroja ochronna nagle zniknęła.

I od tego momentu zaczęliśmy ze sobą faktycznie rozmawiać. I zdałem sobie sprawę: Laura jest zarówno dobrym słuchaczem, ale z drugiej strony ma bardzo dużo do powiedzenia. Jest oczytana i widać to od razu. I wszystko mówiła z takim delikatnym uśmiechem, który zaczął mi się podobać. Była tak pozytywna i otwarta, że aż byłem zły, że wcześniej tego nie widziałem.

Punktem kulminacyjnym było to, kiedy żartowała o jedzeniu w samolocie: “Gdzie mi pani z taką malutką porcją?! Czy ja wyglądam jak mysz?”. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a stewardessa złapała ją za rękę i powiedziała, że dawno nie było na jej zmianie tak pozytywnego pasażera.

Nie mogłem pojąć, że można mieć aż tak pozytywne nastawienie do świata. W pewnym momencie już nie mogłem wytrzymać i zapytałem o to, czy nigdy nie myślała o tym, aby zrzucić trochę kilogramów. Już po sekundzie tego żałowałem, ale spojrzałem na Laurę, a ona zupełnie radośnie powiedziała: “Nie, dlaczego miałabym to zrobić, jeśli czuję się dobrze w swoim ciele?!”. Ja nie poddawałem się i dalej pytałam: “A co z chorobami? Z sercem?”

Moja rozmówczyni z uśmiechem dalej mówiła: “Nie, nie boję się. Będę chora, jeśli będę o tym myśleć w kółko i przyciągać złe myśli. Bo wszystko działa na zasadzie samospełniającego się proroctwa. Wierzę w to bardzo mocno. Z każdej strony bombardują nas reklamami o idealnym ciele i o tym, żeby schudnąć, bo lepiej poczujesz się w swojej skórze. Ale do cholery! Ja się dobrze czuję w swojej skórze. Dlaczego mam tracić czas na bieżni, jeśli nie mam na to ochoty? Staram się jeść racjonalnie, ale nie będę sobie odmawiać dobrego jedzenia. W imię czego?” Długo rozmawialiśmy, a ja z każdą minutą coraz bardziej zazdrościłem jej podejścia do życia. Opowiadała o tym, jak ludzie ją traktują. Dla wielu jest tylko sporym kawałkiem mięsa, którego zdania się w ogóle nie liczy. Są też i tacy faceci, którzy traktują ją jak obiekt seksualny. Ze skrajności w skrajność niestety. I wiecie co? Cholera, dałem się zabrać w mega fajną podróż, z której nie chciałem wysiadać.

Ona dalej mówiła: “Słuchaj, ja mam naprawdę duże serce, a do tego potrzeba sporo ciała, prawda?” No nie mogłem oprzeć się jej urokowi. Nagle zmieniłem zdanie i już wiedziałem, że ta kobieta na długo będzie w mojej głowie. Sama zaczęła mówić, że nie narzeka na powodzenie, a do tego wszystkiego poznaje masę nowych ludzi, którzy widzą w niej wspomnianą wcześniej figurę modelki, bo jak się okazuje takie ma serce i to przyciąga ludzi. “Naprawdę mam frajdę z rozmowy i potrafię się dostosować do ludzi i słucham. Kurde, może ja powinnam zostać terapeutką?!”

Nagle jej twarz zrobiła się poważna na chwilę i zadała mi pytanie: Wiesz jak to jest w związkach? Kobieta będzie wpatrzona w swojego faceta do momentu aż on nie zrobi fałszywego kroku. Jeśli go na tym przyłapie, niestety ona już nie będzie dla niego taka jak kiedyś. Wy z kolei chcecie żony, która będzie nie tylko kumpelką, ale i wierną kobietą i super kochanką. Niestety życie weryfikuje te sprawy i po kilku latach wszystko się zmienia. A przecież chodzi o to, aby znaleźć wspólny mianownik!”

Co mogłem zrobić? Ta kobieta miała rację w 100%. Zaimponowała mi tym, jak się zachowywała, że wszyscy ją polubili, że miała cięte riposty i uśmiech, który zniewalał. Pierwszy raz w życiu spotkałem kogoś takiego, naprawdę. Nigdy nie zapomnę tej energii. Gdy nagle znaleźliśmy się na lotnisku w Berlinie i nadszedł czas pożegnania, było mi… przykro. Sam sobie plułem w twarz, że tak ją na początku oceniłem. Gdy kątem oka obserwowałem, jak wita się ze znajomymi i ile jest w niej energii, byłem przekonany, że spotkałem najpiękniejszą kobietę na świecie!"

Źródło:popularne.live

Dodaj komentarz

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial