„Ironman życia -awers i rewers” to książka, która należy do literatury niefikcjonalnej. Są to rozmowy z dwudziestoletnim mężczyzną cierpiącym na niedowład czterokończynowy spastyczny oraz zaburzenia artykulacyjne, jednak się nie poddaje i próbuje zaistnieć w społeczeństwie, mieć wpływ na swoje życie i pomagać innym. Celem tego tekstu jest uświadamianie społeczeństwu, z jakimi problemami borykają się osoby niepełnosprawne, a także jak postępować, gdy się ma do czynienia z osobami mającymi pewne ograniczenia. To jednak nie wszystko. Tak książka jest przede wszystkim motywatorem dla wszystkich ludzi, zarówno sprawnych jak i niesprawnych. Pokazuje, że należy doceniać, ale i wykorzystywać to, co się w życiu otrzymało, nawet jeśli jest tego niewiele. Pełni zatem funkcję coachingową.
Czy mogliby Państwo opowiedzieć coś o sobie?
Krzysztof Gudzielak: Mam 22 lata. Znajomi nazywają mnie Wariatem. Jestem duszą artystyczną zawsze pełna pomysłów. Choruję na niedowład czterokończynowy spastyczny w wyniku mózgowego porażenia dziecięcego. A swoją niepełnosprawność staram się przekuć w coś dobrego. Organizuję wiele koncertów, akcji charytatywnych i społecznych na terenie województwa podkarpackiego. Jednak dla mnie to wciąż za mało. Moje motto życiowe brzmi: Wyciskaj z życia każdą sekundę, bo nie wiadomo, kiedy świeczka się wypali.
Monika Maciewicz: Jestem polonistką, logopedką, pisarką („Bajki pełne marzeń”, „Wiedma”). Prowadzę bloga „Jesteśmy Słowianami’. Należę do Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Przemyślu. Kocham teatr, literaturę, interesują się etnografią, historią wczesnego średniowiecza. Co roku organizuję z Krzysztofem konkurs literacki na temat niepełnosprawności „Są gdzieś okna, które płoną cały czas”.
Skąd pomysł na napisanie książki „Ironman życia”?
Krzysztof Gudzielak: Stworzyliśmy książkę „Ironman życia – awers i rewers”, choć jeszcze nie udało nam się jej wydać. Pomysł jej napisania urodził się w mojej głowie kilka lat temu. Nie dlatego, że jestem tak zadufany w sobie, ale chciałem pokazać niepełnosprawność z prawdziwego zdarzenia, awers i rewers egzystencji osoby niepełnosprawnej. Wiadomo, że można nauczyć się żyć z pewnymi dysfunkcjami (jak w moim przypadku niemożność chodzenia, niedowład rąk i problemy artykulacyjne), jednak jest bardzo skomplikowane. Z moimi ograniczeniami nie da się nic zrobić, dlatego musiałem wymyślić alternatywny sposób radzenia sobie oraz pokazać, że ludzie często postrzegają niepełnosprawnych jako bardziej chorych niż oni są w rzeczywistości. Chciałem uświadomić społeczeństwu, że więzień własnego ciała też może mieć jakiś wpływ na otaczający świat, czynić go lepszym.
Czy był Pan Krzysztof chętny na podjęcie współpracy?
Monika Maciewicz: Raczej odwrotnie. To Krzysztof chciał, żeby ta książka powstała, a ja mu pomogłam zrealizować ten pomysł. W moim odczuciu miała być przede wszystkim tekstem coachingowym, który uświadamia ludziom zdrowym, jakie mają nieograniczone możliwości.
Czy Pani koncepcja na powieść była odmienna od koncepcji Pana Krzysztofa?
Monika Maciewicz: To raczej literatura faktu niż powieść. Ja i Krzysztof, jak się okazało, myślimy bardzo podobnie i właściwie zgadzaliśmy się ze sobą w każdym względzie. Mój rozmówca też mi po prostu w dużej mierze zaufał. Forma zrodziła się spontanicznie, jako wynik naszych długich rozmów.
Czy uważa Pani że napisanie książki na temat osoby niepełnosprawnej jest dużym wyzwaniem?
Monika Maciewicz: Tak, ponieważ osoba niepełnosprawna jest w dużej mierze uzależniona od wielu osób, więc tym samym musiałam się liczyć również z ich odbiorem, nie tylko Krzysztofa. To właściwie było moje jedyne zmartwienie, ponieważ sam Krzysztof jest osobą otwartą i zawsze chętną do konwersacji. No i jeszcze musiałam się nauczyć rozumieć wypowiedzi mojego rozmówcy.
Czy Pana zdaniem niepełnosprawność jest przeszkodą w podejmowaniu działań?
Krzysztof Gudzielak: Oczywiście, że jest. Nie ma co ukrywać, to bardzo duża przeszkoda. Moje życie bez ograniczeń ruchowych i artykulacyjnych wyobrażałbym sobie zupełnie inaczej. Przecież nie pójdę na wymarzone studia i nie będę takim macho, jakim bym chciał. W moim środowisku dominują osoby w pełni sprawne fizycznie. To właśnie oni są moimi rękami, nogami, głosem, które pomagają mi w podejmowaniu licznych działań. Każdy człowiek dostaje jakiś talent w winnicy życia i trzeba go odkryć i pomnażać. Ja odkrywam swoje talenty i staram się je maksymalnie rozwijać, doskonaląc się. Każdy powinien mieć marzenia, tylko życie nie zawsze daje nam to, co chcielibyśmy, więc trzeba je dostosowywać do możliwości.
Jak przebiegała Państwa współpraca?
Monika Maciewicz: Najpierw rozmawialiśmy, ja zapisywałam wypowiedzi Krzysztofa. Bohater naszej książki ma dar do snucia dość chaotycznego wywodu, choć pełnego oryginalnych konceptów i metafor. Moim zadaniem było wybrać z tych wypowiedzi to, co najcelniejsze. Pozwalałam sobie na własne uwagi, obserwacje i refleksje, dzieliłam się nimi z Krzysztofem. Zatem nasza współpraca nie miała formy suchych pytań i odpowiedzi, tylko rozmów, a nawet burzliwych dyskusji. Krzysztof miał też obiekcje, czy wszystko, o czym mówiliśmy, powinno się znaleźć w wypowiedzi przeznaczonej do publikacji.
Skąd pomysł na organizacje konkursu „Są gdzieś okna które płoną cały czas”?
Krzysztof Gudzielak: Narodził się spontanicznie. W trudnej sytuacji życiowej słuchałem piosenki w wykonaniu Czerwonych Gitar i pomyślałem wtedy, że refren doskonale oddaje problematykę niepełnosprawnych, którzy czują się samotni i opuszczeni. Pomyślałem, że warto zapytać młodych ludzi, jakie oni mają zdanie na temat niepełnosprawności. A że forma literacka wydawała mi się najlepsza w wyrażaniu własnych poglądów, więc zaproponowałem zorganizowanie konkursu literackiego na ten temat.
Jaki jest główny cel konkursu?
Głównym celem konkursu jest uwrażliwianie młodych ludzi na problemy ludzi niepełnosprawnych oraz zachęcanie do obserwacji oraz kontaktu z takimi osobami.
Czy Państwa zdaniem edukacja dzieci i młodzieży o niepełnosprawności jest ważna?
Oczywiście. Uczy tolerancji, wrażliwości, empatii oraz racjonalnego podejścia do potrzeb osób z różnymi ograniczeniami.
Od jakiego wieku Państwa zdaniem dzieci powinny być edukowane?
Od najmłodszych lat powinniśmy oswajać dzieci z różnorodnością społeczeństwa, kształtować zdrowe relacje społeczne i wykorzystać dziecięcą ciekawość świata.
Czy spotyka się Pan z nietolerancją i jak sobie Pan z nią radzi?
Krzysztof Gudzielak: Tak. Za daleko jednak doszedłem w życiu, żeby nie to jakoś raniło. A w chwilach, gdy z oczu popłynie czasem słona woda, zawsze można oprzeć się na ramieniu kolegi.
Czy planują Państwo dalszą współprace?
Monika Maciewicz: Na pewno planujemy kolejne edycje konkursu „Są gdzieś okna …” Staramy się zdobyć na jego organizację jakieś dotacje. Krzysztof już kilka miesięcy wcześniej przygotowuje galę finałową, na którą chce zaprosić znanych ludzi, jak Jan Mela, Krzysztof Iwaneczo oraz inne utalentowane osoby.
Jakie ma Pan plany na przyszłość?
Krzysztof Gudzielak: Moje plany są bardzo rozległe. Zakładam coraz większe przedsięwzięcia w dziedzinie szeroko pojętej kultury. W najbliższej przyszłości planuję zorganizować koncert w Przemyślu ku pamięci Krzysztofa Krawczyka, żeby pokazać, że młodzież wbrew powszechnej opinii zna, szanuje i inspiruje się jego twórczością. Oczywiście mam jeszcze wiele innych planów, lecz nie chciałbym zapeszać.
Dziękujemy bardzo za rozmowę
Wszystkie osoby zainteresowane propozcyją wydawniczą książki Pana Krzystofa Gudzielaka oraz Pani Moniki Maciewicz pt. „”Ironman życia – awers i rewers” zapraszamy do kontaktu: kontakt@rampa.net.pl
Wywiad zrealizowany w ramach stażu