Od Tjentište koniecznie należy udać się na wschód i zatrzymać się w Mostarze.
Pamiętałem tę krótką pierwszą chwilę kontaktu z tym miastem, gdy wracając ze Sławkiem z Dalmacji do Banja Luki, zatrzymaliśmy się tam późnym wieczorem. Niedosyt właśnie tego miejsca był głównym motorem napędowym, aby zwiedzić Bośnię i Hercegowinę, ale już bez pośpiechu. Tym razem mieliśmy szczęście, pierwszy pensjonat, jaki wypatrzyliśmy na mapie był strzałem w dziesiątkę. Blisko do starówki i w dobrej cenie, z miłą obsługą, gwarantował nam komfort zwiedzania tego miasta. Najważniejszym symbolem Mostaru bez wątpienia jest Stary Most, zwany niekiedy Tureckim Mostem.
Można powiedzieć, że najpierw był most, a dopiero później wokół niego w XV wieku utworzyła się osada. Pierwszy most był konstrukcją drewnianą, ale spełniał swoje zadanie, umożliwiając przeprawę na drugi brzeg rzeki Neretwy. W XVI wieku Turcy wybudowali most kamienny, który przetrwał do końca XX wieku, kiedy to w czasie wojny domowej chorwacka armia zniszczyła most jak i znaczną część miasta. Po latach most został wiernie zrekonstruowany z wykorzystaniem techniki osmańskich mistrzów. Kamienne bloki łączono żelaznymi prętami, zalewając jednocześnie szczeliny ołowiem. Most przyciąga wielu turystów i zrobienie zdjęcia bez ludzi wymagało ode mnie determinacji i cierpliwości, a szczególnie wczesno porannych spacerów.
W sezonie często można obserwować skoki śmiałków z mostu do Neretwy. Odległość do powierzchni wody to prawie 20 metrów i spektakl ten jest warty obejrzenia. Napięcie tuż przed skokiem jest stopniowo zwiększane i często skok jest odkładany w czasie aż osoba towarzysząca skoczkowi nie uzna, że zebrała wystarczającą ilość datków od widzów nie tylko na moście, ale też na brzegu rzeki. Dawniej skoki były demonstracją męstwa i odwagi wśród miejscowych młodych mężczyzn.
Oprócz Starego Mostu jest również Krzywy Most – miniaturka Starego Mostu łącząca brzegi rzeczki Radobolji, która wpada do Neretwy. Krzywy Most również został zniszczony i zrekonstruowany. Uważa się, że powstał kilka lat przed Starym Mostem jako jego pierwsza architektoniczna próba.
W Mostarze można do woli kosztować orientalnych klimatów. Starówka jest na tyle duża, że można zapomnieć o otaczającym nowym mieście.
Spacery wąskimi kamiennymi uliczkami wśród straganów, możliwość zatrzymania się w nastrojowych restauracjach, w których atrakcyjne ceny pozwalają na częste odpoczynki sprawiają, że można naprawdę wypocząć i oddać się nastrojowi chwili.
Oczywiście jak i w poprzednich miastach tak i tu, nie dają o sobie zapomnieć meczety. Warto zwiedzić meczet Koski Mehmed-Pasza, który otwarty jest dla turystów i za opłatą można wspiąć się po kamiennych krętych schodach na minaret, skąd rozpościera się przepiękny widok na Mostar i okolice.
Tuż przed modlitwą można podpatrzeć jak wyglądają przygotowania, szczególnie ablucje w studniach, które znajdują się na placu przy minarecie.
Niestety i to miejsce trzeba było w końcu opuścić. Będąc w okolicy Mostaru, warto zwiedzić Blagaj oddalony o 15km. Jest to dawna stolica Hercegowiny. Znana dzisiaj z XV wiecznego domu derwiszów, który w całości znajduje się pod wysoką przewieszoną skałą.
Przez lata w domu tym derwisze osiągali jedność z Allachem poprzez ascezę i modlitwę. Można zwiedzić ich skromne komnaty, przy czym kobiety muszą chustą zakryć głowy i zasłonić nogi, a mężczyźni przykryć nogi. Oczywiście mało który turysta w upalne dni jest tak ubrany, więc można skorzystać z pożyczanych chust i płaszczów. Dom derwiszów stoi tuż przy jednym z największych wywierzysk w Europie. Jest to źródło rzeki Buny (Buna Vrelo) o wydajności 43 tysiące litrów na sekundę co sprawia, że ze skały nie wydobywa sie potoczek a raczej rzeka.
Jadąc na południe od Mostaru drogą E73 w stronę granicy z Chorwacją koniecznie należy zatrzymać się w Počitelj. Raz, że to bardzo stare miasto (z czasów panowania tureckiego) znajduje się tuż przy drodze, a dwa, że jest jednym z najpiękniejszych w Bośni i Hercegowinie. Rozłożone na wzgórzu, po którym można spacerować wąskimi uliczkami wśród starej zabudowy, przyciąga śpiewem muezina.
Tu właśnie zostałem oczarowany tym klimatem podczas pierwszej wizyty w BiH. Zauważyłem, że jak na taką atrakcję fakt, że jesteśmy sami bez innych turystów, świadczy o tym, że kraj ten jest warty bliższego poznania, szczególnie dla tych osób, które źle czują sie w tłumie. W Počitelj byliśmy jeszcze dwa razy i nawet w środku sezonu wciąż zaskakiwał mnie spokojem i wszechogarniającą ciszą. Miejsce to jest wpisane na listę UNESCO, co świadczy również o jego wyjątkowości. Warto wspiąć się na taras widokowy na bastionie Pašina Tabija oraz na twierdzę, skąd rozpościera się przepiękny widok na miasto i całą okolicę, szczególnie na płynącą dostojnie Neretwę i wznoszący się minaret meczetu Šišman-Ibrahima-paszy.
Od Počitelj można na chwilę zboczyć z trasy, kierując się na zachód i zatrzymać się w Medziugorje (Medjugorje). Miejsce to znane jest wśród katolików, bowiem w pobliskim przysiółku Bijakovići, w 1981 roku sześciorgu dzieciom ukazała się Matka Boska, przekazując im orędzie pokoju dla świata. Znajduje się tu okazałe Sanktuarium Królowej Pokoju, którego centralną częścią jest kościół św. Jakuba. Często przyjeżdżają tutaj tłumy wiernych i turystów. Miejscowość ta głównie nastawiona jest na pielgrzymów, co można zauważyć nawet w ofercie sklepików i straganów, w których dominują dewocjonalia.
Kolejnym miejscem, które mnie urzekło są Wodospady Kravica, położone kilkanaście kilometrów na południowy zachód od Medziugorje. Jest to jedna z większych atrakcji przyrodniczych Hercegowiny. Wodospady tworzą kaskadę na długości 120 metrów, a wysokość ich dochodzi do 26 metrów, tworząc niespotykany widok, porównywalny z Plitwickimi Jeziorami na Chorwacji.
Przy czym tutaj jeszcze nie ma komercji i aby je zobaczyć wystarczy uiścić niewielką opłatę parkingową. Dodatkowo można rozkoszować się orzeźwiającą kąpielą, a takich miejsc w Bośni i Hercegowinie brakuje ze względu na niewielki dostęp do morza, w porównaniu do pobliskiej Chorwacji. Patrząc z punktu widzenia turysty, jest to właśnie największą zaletą tego kraju, bowiem tłumy są zawsze tam, gdzie jest woda. Mimo wszystko uważam, że Bośnia i Hercegowina warta jest tego, aby ją odwiedzić nawet wielokrotnie.
Na fotorelację z zapraszam również na stronę:
Bośnia i Hercegowina – 2011,2014,2016 r.
Bośnia i Hercegowina – 2017 r.
Wyprawa na Maglić najwyższy szczyt Bośni i Hercegowiny
Fot.: Tomasz Kudasik
więcej na: tomaszkudasik.pl