Witam Serdecznie i zapraszam na mój pierwszy wywiad. Moim i Waszym gościem jest Daria Stawrowska – twórczyni Internetowa, która prowadzi swoją stronę na Facebooku o nazwie „Daria Ekstremalna”, gdzie często wychodzi naprzeciw stereotypom dotyczącym osób z niepełnosprawnościami w Polsce.
Na samym początku może opowiedz nam o sobie?
Nazywam się Daria Stawrowska. Od urodzenia jestem mieszkanką Warszawy. Ukończyłam studia licencjackie z zakresu animacji społeczno-kulturalnej (2010) oraz magisterskie na wydziale dziennikarstwa (2013). Moją pasją jest: śpiew, muzyka, teatr muzyczny, film psychologiczny.
Co skłoniło Cię do stworzenia bloga na Facebooku?
Zawsze lubiłam tę formę aktywności internetowej. Swojego pierwszego bloga założyłam, będąc jeszcze w liceum – nazywał się „Teatr i moje życie” Przy zakładaniu pierwszego bloga, jak i tego obecnego – Facebookowego, zawsze zależało mi na tym samym. Na budowaniu świadomości społecznej i wychodzeniu naprzeciw stereotypom silnie zakorzenionym i wciąż niestety utrwalanym w naszym społeczeństwie.
Skąd pomysł na nazwę: „Daria Ekstremalna”
Przez pierwsze kilka lat strona nazywała się „Z mojej perspektywy – Daria Stawrowska” Prowadząc ją prawie 8 lat, pomyślałam, że chciałabym coś zmienić. Przede wszystkim zależało mi na tym, by w nowej nazwie NIE BYŁO mojego nazwiska, a jednocześnie, żeby była ciekawa. „Daria Extremalna” jest wynikiem długoletnich obserwacji, gdzie „zdrowe” społeczeństwo często ocenia osoby z niepełnosprawnością właśnie przez pryzmat niesamowitości, niezwykłości…. Tytuł mojego bloga należy jednak potraktować przewrotnie, bo nie robię niczego niezwykłego. Będąc sama na zakupach czy w klubie na całonocnej imprezie, gdzie bawię się razem z osobami sprawnymi, będąc jedyną osobą na wózku… Myślę jednak, że każdą czynność wykonaną przez osobę z niepełnosprawnością samodzielnie po raz pierwszy w życiu można określić mianem „Extremalnej”.
U mnie było tak na przykład z gotowaniem. Do 30-stego roku życia nie gotowałam. Nie wiedziałam więc, czy to potrafię i czy sobie poradzę. Od prawie trzech lat sytuacja zmieniła się na tyle, że mogłam próbować zacząć gotować. Pierwsze podejście do ugotowania zupy było dla mnie zupełnie czymś nowym, a więc Extremalnym… 😉 Sytuacje, które czasem opisuję na blogu, też bywają Extremalne i stąd właśnie „Daria Extremalna”.
Co chciałabyś uświadomić ludziom poprzez swoją działalność w Internecie?
Zawsze zależało mi na tym, by pokazywać, że mimo niepełnosprawności można osiągnąć WSZYSTKO i żyć jak WSZYSCY! Stąd też wziął się pomysł internetowych działań. Odkąd pamiętam, traktowałam siebie jak osobę sprawną i do osób sprawnych aspirowałam. Wózek, balkonik czy inne sprzęty pomocnicze, których używam, są częścią mnie. To jak pewna charakterystyczna cecha. Można mieć piegi, określony kolor oczu, włosów i można mieć też krzesełko na kółkach pod tyłkiem:) To krzesełko jednak nie definiuje mnie jako człowieka… Myślę, że na Darii Extremalnej każdy znajdzie coś dla siebie. Mam nawet kilka feedbacków, dzięki którym wiem, że to, co robię, jest ważne i potrzebne… 🙂
Czy jest coś, z czym sobie nie radzisz w związku z Twoją niepełnosprawnością?
Potrzebuję pomocy przy wyrzuceniu śmieci lub wymianie żarówki. Czasem przy odkręceniu butelki lub słoika, jeśli są mocno zakręcone. Kluczem do rozwiązywania problemów jest umiejętność proszenia o pomoc, jeśli jej potrzebuję. Jestem osobą z natury komunikatywną, otwartą i nie mam problemu, by o nią poprosić. Dla mnie szklanka jest zawsze do połowy pełna, co nie znaczy, że nie mam czasem gorszych dni… Chciałabym na przykład móc szybciej poruszać się na wózku aktywnym, potrzebuję też pomocy w pompowaniu kół od wózka.
Kiedy narodziła się w Tobie pasja do śpiewania?
Śpiewam od najmłodszych lat. Muzyka zawsze była istotnym elementem wspierającym proces mojej rehabilitacji. To dzięki piosence nauczyłam się mówić, a jak nauczyłam się mówić, to zaczęłam śpiewać. W 1997 roku (miałam wtedy 7 lat), moja Mama postanowiła wysłać zgłoszenie z piosenką, którą nagrałyśmy domowymi sposobami, zgłoszenie na festiwal Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej w Ciechocinku. Dostałyśmy odpowiedź, że się zakwalifikowałam i tak to się zaczęło. Długo jednak była to dla mnie zabawa z atrakcyjnymi dla dziecka nagrodami i wakacjami za darmo. Pasja pojawiła się w 2006 roku podczas Dolnośląskich Prezentacji Wokalnych organizowanych przez Stowarzyszenie MOTYL w Wałbrzychu. Profesjonalne podejście względem uczestników wspomnianej imprezy, równość między organizatorami a uczestnikami oraz niekonkursowa atmosfera sprawiły, że występy i muzyka z zabawy stały się pasją.
Warto wspomnieć, że w 2006 roku, w moim życiu pojawiły się również musicale, które w moim sercu odgrywają ważną rolę do dziś. Wspomniany Ciechocinek natomiast zdecydowanie ukształtował mój gust muzyczny. W wieku od 7 do 11 lat były to raczej dziecięce piosenki. Pamiętam jednak, jak z szeroko otwartymi oczami i ustami patrzyłam na swoich starszych kolegów i koleżanki. Już wtedy chciałam śpiewać utwory Edyty Geppert czy Michała Bajora, a na pewno chciałam dorosnąć, żeby móc je śpiewać… 🙂
Co daje Ci pasja do śpiewania?
Obecnie jest po prostu jedną z wielu moich życiowych pasji. Czymś, dzięki czemu poznałam (i wciąż poznaję) wielu fantastycznych ludzi i miejsc.
Jak odnajdujesz się w roli prezenterki radiowej?
Z audycji na audycję jest coraz lepiej. Mimo ukończonych studiów dziennikarskich na specjalizacji radiowej lub nawet imprez artystycznych, o których wspominałam wyżej, nie mam zbyt doświadczenia, jeśli chodzi o publiczne mówienie w mediach. Współprowadzenie audycji MOŻLIWOŚCI niePEŁNOsprawności w RadioPraga.pl, to dla mnie zupełnie nowe i bardzo rozwijające doświadczenie.
Czy musiałaś spełnić jakieś warunki by prowadzić audycje w radiu Praga? Jeśli tak, to jakie?
Nie 🙂 Do audycji MOŻLIWOŚCI niePEŁNOsprawności zostałam zaproszona najpierw jako gość, a potem zaproponowano mi współprowadzenie i przygotowywanie tej audycji w RadioPraga.pl.
Ostatnio na swoim profilu na Facebooku, wspominałaś, że spędziłaś dzień, podczas którego korzystałaś z pomocy asystenta dla osób z niepełnosprawnością. Jak wrażenia?
W rolę asystenta wcielił się dziennikarz magazynu „Integracja”, który pisał artykuł właśnie o asystenturze OzN (znajdziecie go w majowym numerze „Integracji”). Wrażenia bardzo dobre. To nie jest moje pierwsze doświadczenie, jeśli chodzi o pomoc asystenta. Do 30 roku życia mieszkałam bowiem na drugim piętrze bez windy i potrzebowałam wsparcia, by pokonać 45 schodów dzielących mnie od wyjścia z domu i potem by do tego domu wrócić.
Często korzystasz z takiej pomocy?
Od trzech lat nie korzystam już z tego typu wsparcia, bo jestem w stanie sama wychodzić. Myślę jednak o tym, by wrócić do korzystania ze wsparcia asystentów, jeśli chodzi o docieranie do lekarza raz na pół roku.
Czy łatwo jest Ci prosić kogoś o pomoc, a jeśli tak, to czy zawsze tak było?
Po 20 roku życia proszenie o pomoc z roku na rok stawało się coraz trudniejsze. Zawsze, kiedy potrzebowałam gdzieś wyjść, musiałam ustalać swoje plany z planami innych domowników. Przez to moje życie było ich życiem, a ich życie było moim. Brakowało mi własnego życia, własnej przestrzeni – takiej, jaką mają ludzie w moim wieku. Rodzina, przyjaciele jak mogą, to pomogą, wiadomo… Ale oni wszyscy mają swoje życie, a ja chciałam zacząć własne… Proszenie o pomoc, gdy mogę już sama wychodzić, jest dużo prostsze. Na przykład o pomoc w przejściu przez pasy proszę przypadkową osobę, która tak, jak ja czeka na zmianę świateł i idzie w tę samą stronę, co ja. Nie raz jest tak, że, jak ludzie mnie widzą sami, to pytają, czy mi nie pomóc:)
Proszenie o pomoc w przestrzeni jest prostsze, ponieważ nie ma się poczucia, że zawraca się głowę ciągle tej samej osobie. Znika więc poczucie bycia ciężarem (takie, jakie miałam w czasach II piętra bez windy).
Gdybyś miała wybrać coś, z czego jesteś najbardziej dumna w swoim życiu to, co byś wybrała?
Dumna jestem ze swojej niezależności, z której jeszcze trzy lata temu nie zdawałam sobie sprawy. Z tego, jak wiele potrafię i właśnie dlatego mówię, że JESTEM OSOBĄ PEŁNOSPRAWNĄ! 🙂
Z jakimi reakcjami spotykasz się, gdy ludzie widzą Cię na ulicy?
Jestem takim samym przechodniem jak każdy. Jedni przemieszczają się na rowerach inni na hulajnogach, a ja na wózku 🙂 Nie ma między nami różnic, które sprawiłyby, że „na mnie reagują” To dobrze, to bardzo dobrze! 🙂 Czasem tylko, tak jak wspominałam, pytają, czy mi nie pomóc. Raz z pomocy skorzystam, innym razem grzecznie podziękuję, mówiąc, że dam sobie radę 🙂 Miałam sytuacje, że o to, czy mi nie pomóc zapytał chłopiec (na oko uczeń 4 klasy podstawówki. Zgodziłam się, żeby mi pomógł, by wzmocnić u niego prawidłowe mechanizmy i myślenie, że pomaganie jest fajne :).
Jak Twoim zdaniem Polacy postrzegają osoby z niepełnosprawnością?
Jest na pewno dużo lepiej niż w latach 90. Dużą i ważną rolę w kształtowaniu społecznego postrzegania osób z niepełnosprawnościami odgrywają media. I nie bez powodu wyrzuciłam ze swojego życia TV. Uważam, że niestety w wielu programach powstających dla wypełnienia funkcji misyjnej robi się dużą krzywdę, poruszając w nich temat niepełnosprawności… Media pokazując i mówiąc o niepełnosprawności, popadają ze skrajności skrajność… Albo jesteśmy biednymi, pokrzywdzonymi przez los istotkami albo niesamowitymi bohaterami. Zgadza się, wśród osób z niepełnosprawnościami są tacy, którzy będą potrzebować wsparcia 24/24, a ich niepełnosprawność wiąże się z cierpieniem, ale… sprawne społeczeństwo wpatrzone w komunikat medialny dotyczący cierpienia niepełnosprawnych wrzuci wszystkie niepełnosprawności do jednego „cierpiętniczego” wora…:/ To samo jest niepełnosprawnym bohaterem… Jeśli media pokazują osoby z niepełnosprawnościami jako „superbohaterów”, tzn., że ten konkretny „superbohater” nie może mieć gorszego dnia/dni, przeklinać, płakać, wulgaryzować no bo „ale jak to?!…:o To gdzie, to bohaterstwo?!… :o”
W mediach często brakuje złotego środka. Pokazania człowieka z niepełnosprawnością jako CZŁOWIEKA z pasjami, marzeniami, talentami i zwykłą codziennością, która dotyczy KAŻDEGO CZŁOWIEKA! Te pasje, marzenia talenty i codzienność opisuję na „Darii Extremalnej”, by jak wspomniałam wyjść naprzeciw kształtowaniu błędnych i krzywdzących stereotypów….
Jakie masz plany na przyszłość?
Z marzeń typowo artystycznych to chciałabym, żeby powstał musical z udziałem tancerzy i wokalistów z niepełnosprawnością, ale też z udziałem sprawnych artystów. Przyjaźń Miłość i Pasja to tematy, które musical lubi poruszać w swoich scenariuszach… PROFESJONALNY MUSICAL WYSTAWIANY W PROFESJONALNYM TEATRZE MUZYCZNYM PRZEZ WIELE SEZONÓW JEST MOŻLIWY! Warto być tylko otwartym na to, co jak sądzę, dla wielu może być czymś „nowym”. Piszę „nowym”, bo tak naprawdę nie jest to nic nowego (nie w XXI wieku!…) Skoro jest Musical „Rent”, gdzie jednym z tematów jest homoseksualizm, skoro jest Hairsprey”, który porusza tematy różnic w wyglądzie…. Skoro jest „Jesus Christ Superstar”, który przez wielu bywa odbierany jako kontrowersyjny… Może też być mój „The window on the world” („Okno na świat”). Wiem, że DA SIĘ TO ZROBIĆ, jednak nie mam doświadczenia, jeśli chodzi o pisanie libretta, całego scenariusza czy wykorzystania przestrzeni scenicznej w musicalu…
Ja mogę podzielić się swoim pomysłem, przedstawić swoją wizję, ale w realizacji tego planu potrzebuję pomocy osób pracujących przy tworzeniu musicalu od lat… Przez tę sztukę chciałabym wyjść naprzeciw przekonaniu, że „biednych niepełnosprawnych” zostawiamy fundacjom i stowarzyszeniom, bo jedynie oni mają „monopol na pomaganie” takim osobom – BZDURA! (Nie)PEŁNOSPRAWNI artystyczni, marzą o zaśpiewaniu z…, nagraniu płyty, a ja od lat myślę o własnym musicalu. Z prywatnych planów na przyszłość marzę, by założyć własną rodzinę – Mąż/Parter czwórka dzieci (dwoje własnych i dwoje z adopcji) pies, kot, praca, w której się spełniam, radości, trudności – samo życie, piękne życie!…
Dziękuję za rozmowę i poświęcony czas.
Zachęcamy do obserwowania profilu Darii Stawrowskiej na Facebooku „Daria Ekstremalna”https://www.facebook.com/dstawrowska
Wywiad przeprowadzony przez Rampowiczkę Natalię Chudzik autorkę bloga na www.wozekdladuszy.pl