Największą barierą w transplantologii wciąż jest konieczność podawania biorcy bardzo toksycznych leków immunosupresyjnych. Tworzymy komórki chimeryczne, które mogą rozwiązać ten problem – poinformowała PAP prof. Maria Siemionow.
Światowej sławy transplantolog prof. Siemionow z Uniwersytetu Illinois w Chicago dokonała w 2008 r. pierwszego przeszczepu twarzy w USA.
Prof. Siemionow powiedziała, że choć technicznie transplantolodzy wykonują transplantacje wielu organów – w tym (w obrębie – PAP) twarzoczaszki, to największym wyzwaniem wciąż pozostaje przyjęcie przeszczepu przez organizm biorcy.
„Na świecie jest obecnie 39 pacjentów po transplantacji twarzy, ale największą barierą nadal jest konieczność pobierania leków przeciwko odrzuceniu transplantów, czyli leków immunosupresyjnych, które są bardzo toksyczne i bardzo często powodują, że pacjenci mają infekcje, a ich system immunologiczny jest pod bardzo dużą supresją (ich reakcja odpornościowa jest tłumiona – PAP) i mają z tego powodu wiele powikłań” – wyjaśniła.
Prof. Siemionow dodała, że obecnie pracuje nad komórkami chimerycznymi, które mają pomóc w przyjmowaniu się przeszczepów. Opracowywana metoda polega na pobraniu szpiku kostnego od dawcy oraz biorcy i zmieszaniu ich w równych proporcjach.
„Kiedy taki szpik, zmieszany w proporcji pół na pół, podamy do organizmu biorcy przeszczepu, to jego system immunologiczny jest trochę oszukany. Biorca dostaje na przykład nowe serce i do tego – komórki, które się panoszą w jego organizmie. Organizmowi wydaje się, że te chimeryczne komórki są swoje, bo przynajmniej połowa z nich reprezentuje biorcę. W ten sposób komórki chimeryczne wspomagają transplantację – na przykład twarzy, nerki czy wątroby, i nie odrzucają tych organów natychmiast. To bardzo ważne, bo nie potrzebujemy wówczas dawać tak drastycznych dawek leków immunosupresyjnych. Wówczas szansa pacjenta na zaakceptowanie przeszczepu jest dużo większa” – powiedziała prof. Siemionow.
„To oszukanie organizmu” – podkreśliła prof. Siemionow. Komórki chimeryczne porównuje ona do konia trojańskiego, który „wjeżdża i wydaje bardzo `życzliwy`, ale w środku niesie coś, co może dla społeczności, gdzie się pojawił, wydawać się groźne”. W tym wypadku chodzi o wprowadzenie do organizmu komórek chimerycznych, które sprawiają wrażenie własnych komórek organizmu. Kiedy się przyjmą i zaczynają propagować – wówczas istnieje szansa na zwiększenie ich liczby, a później – wspomożenie przeszczepu i regeneracji organu, który przeszczepiono.
W przypadku komórek chimerycznych istnieje możliwość połączenia dawcy i biorcy niespokrewnionego.
„Dla ciekawości dodam, że stworzyliśmy już trimerę czyli połączyliśmy trzy różne komórki od trzech różnych dawców, i one również będą w niedalekiej przyszłości stosowane. Nawet mamy już otwarty patent na to w leczeniu anemii sierpowatej” – dodała prof. Siemionow.
Transplantolog wyjaśniła, że trimera może być wykorzystywana np. w czasie wojny.
„Chodzi nam o to, aby zbudować uniwersalny szpik, który będzie mógł służyć jako terapia pomostowa na okres transportu (pacjentów – PAP) szpitala z jednego trudnego miejsca do drugiego, na przykład z Afganistanu do Polski. Same komórki łatwo jest przewieźć, a wówczas możemy zacząć leczenie pacjenta” – wyjaśniła prof. Siemionow.
Słynna transplantolog uczestniczy w Zakopanem w II Forum Leczenia Ran. Konferencja zgromadzi prawie 700 uczestników, wśród których są lekarze, pielęgniarki, mikrobiolodzy i farmaceuci.
autor: Szymon Bafia