Metoda Ulzibata – metoda leczenia Mózgowego Porażenia Dziecięcego

Medycyna oferuje wiele sposobów na to, by osoby zmagające się z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym mogły mieć większą szansę do walki o lepsze „jutro”. Jednym z takowych sposobów jest zabieg finrotomii metodą Ulzibata. Trzeba jednak jasno powiedzieć, iż nie ma jednego sposobu, który by pomógł wszystkim.

Kto ją opracował i na czym polega?

Została ona opracowana ponad 20 lat temu w Instytucie Rehabilitologii Klinicznej w Tule (Rosja), przez honorowego wynalazcę Federacji Rosyjskiej, doktora nauk medycznych, profesora Walerego Borysowicza Ulzibata.

Polega na rozcięciu zwapnionego (martwego) włókna mięśniowego specjalnie zaprojektowanym skalpelem. Operacja odbywa się poprzez wprowadzenie skalpela do wnętrza mięśnia (bez nadmiernego przecinania skóry) i przecięcie mikroruchami wyłącznie obumarłego włókna bez naruszenia pozostałych, zdrowych struktur.

Zabieg przeprowadzany jest w znieczuleniu ogólnym i nie trwa dłużej niż 30 minut. Leczenie może się odbywać w kilku etapach (jeśli zachodzi taka potrzeba). Jednorazowo wykonywanych jest od 10 do 16 punktów na przykurczach mięśni (o swojej ilości punktów napiszę później). Okres rekonwalescencji po takim zabiegu trwa od jednego do czterech tygodni, wszystko zależy od ilości wykonanych punktów.  Niestety nie jest on refundowany przez NFZ – koszt takiego zabiegu 11800 zł sierpień 2019 rok. Konsultacja u dr. Aleksey’a Repetunova (specjalista tejże metody) w sprawie ewentualnego zabiegu fibrotomii metodą Ulzibata 450 zł – tak było w marcu 2021 roku.

Ze względu na konflikt zbrojny na Ukrainie, zabieg nie jest wykonywany w naszym kraju – krakowska klinika CenterMed. Dr Repetunov przyjmuje oraz operuje  pacjentów z Polski w San Marino. Jednak sam zabieg to początek wydatków bowiem zmiany, które zachodzą w ciele w ciele, w wyniku zabiegu, a także późniejszej stałej rehabilitacji. Wymuszają wymianę sprzętu ortopedycznego, który jak wiemy tani, nie jest.

Ma na celu poprawić komfort życia sprawnego inaczej, ale też poprawić komfort w opiece nad osobą przy czynnościach higieniczno- pielęgnacyjnych, jeśli osoba niepełnosprawna, jest osobą leżącą. Dzięki zmniejszonej spastyce zmniejszonych przykurczach w kończynach dolnych i górnych oraz zwiększonej ruchomości mięśni i stawów.

Dzięki zmniejszonym przykurczom i zwiększonym zakresom ruchów, niepełnosprawny poprzez rehabilitację, może uzyskać nowe zdolności motoryczne oraz poprawę już posiadanych. A co za tym idzie poprawić jakość samoobsługi – dać większą niezależność. Poprawić może też ogólną aktywność fizyczną, pobudzić jego rozwój umysłowy, poszerzyć wachlarz zainteresowań. Rehabilitacja po zabiegu powinna rozpocząć się 4-5 tygodni później.

Zaletami metody są:

  • uniwersalizm – zastosowanie niezależne od typów chorób narządu ruchu wywołujących identyczne mechanizmy w tkance mięśniowej (tj. dystrofia, martwica, stwardnienie)
  • funkcjonalność – zapewnienie jednoczesnego oddziaływania na różne grupy mięśni, z uwzględnieniem ich czynności synergicznej i antagonistycznej; możliwość łączonego wykonywania zabiegów na dowolnej grupie powierzchownych mięśni szkieletowych (głowy, tułowia, kończyn) celem osiągnięcia maksymalnego efektu;
  • minimalna urazowość (inwazyjność) – dzięki precyzyjnym ruchom skalpela oraz jego specjalnej budowie w trakcie zabiegu nie powstają blizny, nie ma utraty krwi, pełnego przecinania i przemieszczania mięśni, nie ingeruje się w elementy chrzęstne i kostne, nie ma też późniejszej konieczności unieruchamiania gipsowego, co sprzyja skróceniu hospitalizacji pacjenta, rehabilitacji i szybszej aktywizacji pacjenta po zabiegu
  • możliwość wykonywania zabiegu w ramach „chirurgii jednego dnia”, co wpływa na szybszą rekonwalescencję pacjenta i komfort powrotu do zdrowia w warunkach domowych
  • brak ograniczeń wiekowych;
  • brak przeciwskazań związanych z chorobami towarzyszącymi np.: epilepsja, wodogłowie, zespół asteniczny, opóźnienie psychoruchowe, wady wrodzone

Wskazania do leczenia:

  • obecność organicznych przykurczy mięśni oraz przewlekłego zespołu mięśniowo-powięziowego;
  • brak wyników leczenia niechirurgicznego.

Absolutnymi przeciwskazaniami są:

  • obecność niewyrównanych anomalii wrodzonych i chorób przewlekłych;
  • anomalie głównych organów.

Względnymi przeciwskazaniami są:

  • ostre infekcje i choroby somatyczne, włącznie z okresem powrotu do zdrowia;
  • ostre i podostre okresy infekcji neurologicznych, urazy mózgu, anomalie krążenia mózgowego;
  • choroby przewlekłe w okresie ich zaostrzenia;
  • brak tolerancji dla leków znieczulających;
  • obecność silnej reakcji alergicznej w wywiadzie;
  • obecność uszkodzeń lub chorób zapalnych skóry, lub części miękkich;
  • stan po napadach drgawkowych: po „niewielkich” – nie wcześniej niż w okresie 3 miesięcy, po „silnych” (uogólnionych) – nie wcześniej niż po upływie 6 miesięcy, po stanie padaczkowym – nie wcześniej niż po upływie 12 miesięcy;
  • stan po zastrzyku z botoksu – nie wcześniej niż po upływie 6 miesięcy;
  • stan po szczepieniu – nie wcześniej niż po 1 miesiącu.

Zabieg fibrotomii metodą Ulzibata – moje ponowne narodziny

Teraz pomyślicie, zwariował. Nie, nie zwariowałem, zacznę może od początku. Moim wielkim marzeniem było studiowanie grafiki komputerowej, wiedziałem jednak, że z ówczesną spastyką kończyn górnych. Spełnianie tego marzenia może być nie lada wyzwaniem, mimo to porwałem się z „motyką na słońce” i zacząłem iść za tym marzeniem.

Chyba taki był plan tego „u góry”, w międzyczasie okazało się, iż zostałem oszukany przez uczelnie, na której chciałem uczyć się swojego wymarzonego fachu. Mogłem podjąć tylko jedną decyzję – decyzję o rezygnacji. Po tym „kuble zimnej wody” pojechałem na turnus rehabilitacyjny, gdzie dowiedziałem się o metodzie i mogłem na własne oczy zobaczyć, jakie cuda potrafi ona zdziałać.

Kilka miesięcy później, już byłem w gabinecie krakowskiej kliniki, gdzie Anioł z sercem na dłoni (taką osobą jest dr Repetunov), oceniał szanse na zastosowanie u mnie tejże metody. Choć minęło już ponad siedem lat od pierwszej wizyty u doktora, ja nadal pamiętam słowa przez niego wypowiedziane – twoja spastyka jest na tyle duża, że efekt może być minimalny lub lepszy. Jednak radziłbym zaryzykować. Chyba nie muszę Wam mówić, jak zareagowałem w tamtej chwili, bo moje marzenia o tym, by spróbować przestać być „dużym dzieckiem”. Wtedy wydawało się, że rozsypały się, jak domek z kart.

Po przepłakaniu tych słów, które usłyszałem, znalazłem odwagę, by iść za głosem serca.  I spróbować zawalczyć o swoje lepsze „jutro”, tylko na moich warunkach, nie było to jednak łatwe. Bo moi bliscy uważali, że nie jest to w pełni przemyślana decyzja, a decyzja podjęta jedynie pod wpływem impulsu. Zamiast cieszyć się sierpniowym słońcem, ja udałem się do Krakowa, by oddać się po raz pierwszy w ręce doktora i zawalczyć o to, co dla zdrowych jest prozaicznymi czynnościami. Gdzie zostało wykonanych 14 punktów – kończyny dolne i górne. Każdy z pojawiających się małych efektów utwierdzał mnie w przekonaniu o słuszności podjętego przeze mnie ryzyka.

Dodając mi tym samym pewności siebie, z każdą czynnością, którą mogłem sam wykonać – również dzięki uczestnictwu w obozie Fundacji Aktywnej Rehabilitacji, na który pojechałem trzy miesiące po pierwszym zabiegu (był to mój pierwszy w życiu wyjazd bez opiekuna z domu, lepiej późno niż wcale). Jednym słowem zafundowałem swoim bliskim niezłą terapię szokową z pozytywnymi skutkami, która trwa po dziś dzień.

Zawsze szklanka musi do połowy pełna i choć przepełniała mnie radość z osiąganej przeze mnie coraz większej samodzielności. To jednak w pewnym momencie, chciałem zaprzepaścić to wszystko, co do tamtej pory ciężko wypracowałem. Było to spowodowane diagnozą nowotworową mojego śp. Taty. Cieszę się, że tego nie zrobiłem, dzięki też temu, Który pozwolił mi w pełni zaakceptować mój „pakiet szczęścia”. Jak mówi polskie przysłowie – apetyt rośnie w miarę jedzenia, miało to też odzwierciedlenie w mojej walce o lepsze „jutro”.

Niespełna dwa lata po pierwszym zastosowaniu u mnie metody Uzibata, udałem się do doktora na kontrolę, by dowiedzieć się, co sądzi o moich dotychczasowych efektach. Znów w gabinecie moje okulary stały się mokre od łez (tym razem łez szczęścia), bo usłyszałem – tylko sobie zawdzięczasz, że zabieg możemy powtórzyć. Mimo iż wiedziałem, że śmierć Taty będzie wiązała się ze zmianą fizjoterapeuty to, nie wahałem się ani chwili. I kilka miesięcy później ponownie oddałem się w ręce doktora. Który „zaszalał” z wykonanymi punktami, gdyż było ich o pięć więcej niż za pierwszym razem.

Powtórzenie zabiegu oznaczało nic innego, jak wpuszczenie na niezłą „minę” mojego nowego fizjoterapeuty, z którym współpraca trwa do dnia dzisiejszego (i szybko się nie skończy). Gdyż nie miał on w tamtym momencie styczności z pacjentem po zabiegu fibrotomi – uczyliśmy się siebie nawzajem. Efekt tej nauki oraz naszej ciężkiej pracy przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania – niespełna prawie dwa lata później zacząłem uczyć się chodzić z jego pomocą, ta nauka trwa do chwili obecnej z coraz lepszym skutkiem. Nauka chodzenia to tylko jeden z efektów (największy) powtórzenia metody na własnej skórze.

Kluczem do naszych sukcesów, których końca nie widać, jest nie tylko nasza ciężka praca, ale też moje umiejętności interpersonalne, bo bez wzajemnej otwartości, chęci wspólnej pracy oraz zaufania. Nie wiele byśmy zdziałali. Na kontroli po powtórzeniu usłyszałem – wiem,, jak było na pierwszej wizycie, a jak jest teraz. Dokonałeś niemożliwego, a ja wiem, że to jeszcze nie koniec. Takich pacjentów mam w sercu. Nie muszę chyba pisać, jak zareagowałem…    

Decyzje o zabiegach fibrotomii metodą były najlepszymi decyzjami, które w swoim dotychczasowym życiu podjąłem. Każdy ma w życiu to, na co się odważy.

Opracowanie wpisu w ramach odbywanego Stażu: Marcin Łukaszek

Dodaj komentarz

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial