Twarz można oczyścić z pomocą oleju (tak, tak, czy myślicie, że wszystkie buteleczki, które macie w łazience "dodają" Wam urody?). Ale kto na tłusto nie lubi może to zrbić za pomocą miodu (o ile nie jest uczulony na miód). Najlepiej użyć miodu płynnego lub kremowanego i z pomocą odobiny wody rozprowadzić na twarzy, a następnie masować. Pozostawić na twarzy na kilka minut (od razu załatwiona sprawa maseczki) i zmyć. Stonizować skórę (najlepiej samodzielnie przygotowaną wodą różaną, ale na pewno nie macie do tego głowy) i wklepać krem. Skóra czysta i odżywiona, a jak podaje Klaudyna Hebda, na której blog często zaglądam, miód:
- delikatnie ale skutecznie oczyszcza twarz z zanieczyszczeń: nadmiaru sebum, kurzu, miejskiego brudu i innych rzeczy (nie z makijażu!)
- nie ściąga nadmiaru sebum więc potem buzia nie piecze (przynajmniej nie)
- łagodnie ściąga skórę, troszkę jak po naturalnym liftingu
- leciutko nawilża (o ile nie mam przesuszonej skóry)
- działa lekko przeciwzapalnie
- wyrównuje koloryt buzi i nadaje lekki rumieniec (u mnie)
- można sobie połączyć z ulubioną wodą kwiatową, odpowiednią do naszego rodzaju cery (ja używam uniwersalnej wody różanej:))
- buzia pachnie miodem
- To oznacza, że przyda się:
- posiadaczkom cery tłustej, mieszanej, trądzikowej (ale tutaj bardzo delikatnie, obserwujcie swoje reakcje!)
- posiadaczkom cery skłonnej do przesuszania*
- tym, którzy lubią kiedy ich buzia pachnie miodem
Bądźcie zatem pachnące miodem (i mlekiem jeśli lubicie).