Blisko 20 lat temu zostałem umieszczony w jednym, z tak zwanych domów opieki DPS. Kiedyś w takich domach mieszkali ludzie potrzebujący pomocy i opieki. Z biegiem czasu i lat, w takich placówka zaczęto umieszczać osoby systematycznie nadużywające alkohol. Spokój i cisza w domach opieki została zachwiana. Burdy pijackie, częste awantury. Dopiero częste interwencje policji przyniosły spokój i cisze w DPS, a obowiązkiem takiej placówki jest zapewnienie tych rzeczy.
Kiedyś w takich placówkach pracowały uczciwe osoby tj. pielęgniarki pokojowe, nie było opiekunek na tamten czas. Lata upływały szybko, starsze pracownice odeszły na zasłużone emerytury. Nadeszły nowe, zdawało by się lepsze czasy.
Zmiana dyrektorki kierownictwa, wcale nie wyszło na lepsze dla placówki w której mieszkałem a wręcz na gorsze. Mieszkańcy placówki coraz częściej byli podle traktowani, nie tylko przez pielęgniarki czy pokojowe i opiekunki ale przede wszystkim przez dyrekcję i kierownictwo DPS-u.
Pensjonariusze coraz częściej żalili się do szefostwa, że nie otrzymują leków na czas, choć są po wylewach, udarach ale pozostawało to wszystko bez odzewu z ich strony. W łazienkach panował brud i smród. Nie było komu sprzątać. Ciekawe było też karmienie osób niechodzących. Jak można np. 1 mielonym nakarmić 2czy nawet 3 osoby!!!
Pracownicy zawsze mieli pełne talerzyki wędlin pomidorów papryki. Porcje zawsze mieli kosztem osób leżących 😪. Opieki w domu pomocy było i jest ZEROWE. Widząc co się dzieje, postanowiłem przenieść się do innego DPS-u w innym województwie.
Na zakończenie zastanawiam się, czemu jest aż taka znieczulica. Przecież inne osoby też widzą to samo co ja i nie reagują.
ZASTANAWIAJĄCE
Nadesłał: PENSJONARIUSZ DPS
Pisałem już o tym na FB. dodam mój komentarz i tu.
Dlaczego Panie Grzegorzu sieje Pan taki ferment? Od sześciu lat jestem w DPSie i patrząc na sytuacje opisane w artykule stwierdzam, że to kompletna bzdura. Są instytucje sprawujące kontrole nad każdym DPSem ( urząd wojewódzki) Dwa każdy dyrektor zobligowany jest do tworzenia rad mieszkańców, a taka rada zawsze jest przepytywana podczas kontroli przeprowadzanej przez UW. A jeśli chodzi o libacje alkoholowe cóż i u nas się one sporadycznie zdarzają jednak jest prosty sposób na to – telefon na policje. Jeśli delikwent się nie dostosuje zwijają go na izbę.
Piszę ten komentarz, bo wiem, iż sytuacje opisane w artykule nie są obrazem, który panuje w polskich DPSach. A jestem pewien, że jest tu wiele osób schorowanych, które wcześniej lub później mogą stanąć przed wyborem DPS lub coś innego.
Proszę administratora o usunięcie tego postu.
A JEŚLI KTOKOLWIEK MA PROBLEM Z DPSem LUB JAKIŚ DYLEMAT ZACHĘCAM DO KONTAKTU. CHĘTNIE POMOGĘ
Ciśnie mi się taki komentarz: dlaczego Pan KŁAMIE, Panie „Waldi K-ce”?
Pisze Pan, że od sześciu lat jest Pan w DPSie, zapomniał Pan jednak dodać, że nie jest Pan jego mieszkańcem, a pracownikiem, i to najprawdopodobniej funkcyjnym (można to łatwo wywnioskować ze stylu i treści pańskiej wypowiedzi). Ma Pan niesamowity tupet, by opis czyichś osobistych doświadczeń nazywać kompletną bzdurą. Był Pan we WSZYSTKICH DPSach i wie Pan, jak tam jest?
Instytucje z założenia mające sprawować kontrolę nad prawidłowością funkcjonowania DPSów często nie spełniają swoich funkcji. Zwykle muszą poinformować z wyprzedzeniem o planowanej kontroli, co pozwala kierownictwu DPSu zarządzić przed kontrolą odpicowanie wszystkiego na wysoki połysk. Często też mieszkańcy NIE SĄ INFORMOWANI przez pracowników o tym, że będzie kontrola. Sam o tym nie byłem informowany, mimo iż przez kilka lat byłem przewodniczącym samorządu mieszkańców DPSu.
Dodam, że funkcjonowanie samorządu mieszkańców w DPSie, to bywa ZWYKŁA FIKCJA. Samorząd istnieje na papierze, bo tak jest zapisane w ustawie, ale w rzeczywistości nie ma żadnego realnego wpływu na funkcjonowanie DPSu. O wszystkim decyduje dyrektor i jego przyboczna gromadka. I wszystko zależy od ich osobowości i chęci dbania o dobro pensjonariuszy. Dlatego zrezygnowałem z udziału w „samorządzie”, bo nie chciałem brać udziału w tej mistyfikacji.
Jedną z podstaw funkcjonowania DPSu jest GWARANCJA comiesięcznych wpływów gotówki na każdego mieszkanca, z czego 60% kwoty (lub więcej) jest przeznaczone na dochody pracowników brutto.
A to może przyciągać (i nierzadko przyciąga) nie tylko osoby, których cechy charakteru predystynują do pracy ze starymi i chorymi ludźmi, ale również pozbawionych skrupułów, socjopatycznych cyników – którzy widzą w tym świetną okazję do pasożytowania na mieszkańcach DPSu często zbyt schorowanych i otępiałych, by w pełni zdawali sobie sprawę, co się wokół nich dzieje (w czym pomaga nagminne stosowanie psychotropów, nie tyle ze wskazań medycznych- co raczej jako dobry sposób na „wyciszenie” osób „nadmiernie pobudzonych”).
Tego rodzaju cyniczną postawę obserwowałem nie tyle u szeregowych pracowników DPS, bo oni na ogół są w porządku, ale właśnie wśród kierownictwa. Biorąc pod uwagę fakt, że dyrektor DPS zwykle otrzymuje na rękę pensję w wysokości 8-10 tysięcy, a inni pracownicy funkcyjni też nieźle przedą, trudno się dziwić tego rodzaju urzędowej patologii, zwłaszcza gdy do tego dojdą serdeczne znajomości w starostwie powiatowym.
A wracając do nadreprezentacji alkoholików w DPSach, sprawa jest prosta: to wygodny sposób dla MOPSów na „rozwiązanie problemu” z biednymi alkoholikami, którzy przepili swoje zdrowie i majątek, i nie wiadomo, co z nimi zrobić. W naszym społeczeństwie nie ma zgody na tworzenie DPSów stricte dla alkoholików, więc są kierowani do zwykłych DPSów. W ten sposób MOPSy przenoszą ten problem na barki DPSów, które (wraz z odpowiednimi wpływami gotówki) ten problem przyjmują „z dobrodziejstwem inwentarza”.
Tymczasem policjanci BARDZO NIECHĘTNIE przyjeżdżają do DPSów na interwencje spowodowane przez pijackie burdy. W tym celu dla wygody policji należałoby budować komisariaty tuż obok DPSów. A to nie wpłynęłoby dobrze na wizerunek DPSu i jego dyrekcji, więc i nikt się do tego nie kwapi.