Moje adopcyjne życie…
21 kwietnia 1988 rok-były to lata 80 zmieniło się moje życie. Tak naprawdę nie znałam życia biologicznego tylko życie adopcyjne.
Rodzice nie żałują decyzji o adopcji Kasi. Jednak podkreślają, że nie podjęliby jej, gdyby nie wiara. – Wszystkie nasze decyzje dotyczące adopcji dzieci były nie tylko przez nas przemodlone, ale wiara była dla nich “kołem ratunkowym”.
![](https://sp-ao.shortpixel.ai/client/to_webp,q_glossy,ret_img,w_356,h_320/https://rampa.net.pl/wp-content/uploads/2023/04/grafika-numer-1.jpg)
Kiedy po ludzku nie było już żadnego argumentu, wtedy tym ostatnim decydującym była właśnie wiara. Niektórzy mówili, że zniszczymy sobie życie przez to dziecko. A Kasia je wzbogaciła. Jednak bez Boga nie byłoby u nas Kasi. To On miał wobec niej wspaniały plan – podkreśla pan Krzysztof. Kiedyś, gdy rodzice Kasi dziękowali wolontariuszom za pomoc w rehabilitacji Kasi, usłyszeli: „To my dziękujemy za dobro, które wykrzesało z nas to dziecko”.
Czy warto adoptować??
Często spotykam się z takim stereotypem, że nie warto adoptować… Moim zdaniem z moich wieloletnich doświadczeń przeżytych w naszej rodzinie, uważam, że mieć dzieci adoptowane to najpiękniejsze co mogło nas w życiu spotkać… zarówno z perspektywy dzieci jak i naszych rodziców – to jest właśnie ku pokrzepieniu: oblicza dwóch spojrzeń na adopcję.
Pomaganie innym , edukacja i mówienie otwarcie o życiu adopcyjnym daje mi tak wiele radości, tylko to, co robię dla innych, jest tak naprawdę ważne. To pozwala mi czuć, że jestem komuś potrzebna, że ktoś na mnie czeka, a mój wysiłek, czas komuś poświęcony przynosi ulgę, uśmiech, zadowolenie. Szczęście różnie się objawia, ja swoje znalazłam.! W tym co robię na co dzień!
![](https://sp-ao.shortpixel.ai/client/to_webp,q_glossy,ret_img,w_467,h_391/https://rampa.net.pl/wp-content/uploads/2023/04/grafika-numer-3.jpg)
Chcę jeszcze raz zwrócić uwagę na to, że szczęście się różnie objawia. Teraz podam przykład z życia rodzinnego. Przełomową datą był dzień 27 lipca 2002 r. Zapragnęłam mieć młodsze rodzeństwo. Dawno o tym myślałam, ale jakoś nie miałam odwagi o tym marzeniu powiedzieć rodzicom.
Wreszcie przyszedł odpowiedni moment – było to na konferencji w Wiśle. Któregoś wieczora powiedziałam rodzicom o tym, że pragnę mieć młodsze rodzeństwo. Wtedy zaczęliśmy się modlić do Pana Boga o to, żeby pomógł nam w podjęciu tej trudnej decyzji.
![](https://sp-ao.shortpixel.ai/client/to_webp,q_glossy,ret_img,w_583,h_489/https://rampa.net.pl/wp-content/uploads/2023/04/grafika-numer-2.jpg)
W końcu, po długim oczekiwaniu dostaliśmy propozycję wzięcia dwóch dziewczynek – rodzonych sióstr: Ewy i Julii. Po długiej naradzie rodzinnej postanowiliśmy zaadoptować dziewczynki. W dniu 27 lipca 2002 r. tatuś z moim starszym bratem Pawłem pojechali na Suwalszczyznę po babcię a w drodze powrotnej zabrali Ewę z domu dziecka w Szymonowie. Ja z mamą czekałyśmy na nich w domu. Usiedliśmy do wspólnej kolacji a potem pomogłam wykąpać Ewę i czytałam jej na dobranoc „Kołaczyka”.
![](https://sp-ao.shortpixel.ai/client/to_webp,q_glossy,ret_img,w_560,h_469/https://rampa.net.pl/wp-content/uploads/2023/04/grafika-numer-4.jpg)
Czułam się w tym momencie bardzo szczęśliwa. Dwa tygodnie później pojechałam z rodzicami po Julię. Od tej pory minęło 20 lat. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że mamy siebie!
Jak jest dziś w tę 35 rocznicę Twojej adopcji?
Myślę , że moje życie adopcyjne mimo wielu zakrętów i trudności każdego dnia . Czuję się spełniona , ponieważ bardzo prężnie działam w radiu ,,Praga”, prowadząc audycje autorskie o życiu z FAS .To, o co poprosił mnie mój tata gdy umierał by mój blog był miejscem nadziei , edukacji i wsparcia dla innych.