Wspomnienie Olesi Kornienko
Olesia Kornienko, wspomina pierwsze chwile, gdy poznała moją mamę i naszą historię: Kasię pamiętam jako śliczne maleństwo o czarnych oczach w kształcie migdałów i czarnych kręconych włosach, które raczkowało kicając jak zajączek na podłodze naszej wspólnej sali w Centrum Zdrowia Dziecka. Kasia i jej adopcyjna mama, Pani Katarzyna, były jednymi z pierwszych osób, które ja i moja mama poznałyśmy w Polsce. To dzięki Pani Katarzynie moja mama, po raz pierwszy w życiu, dowiedziała się, czym jest Biblia. Nasze mamy dużo rozmawiały o życiu. Pani Katarzyna mówiła mojej mamie o Bogu, opowiadała o Kasi i jej braciszku, którego wraz z nią adoptowała wspólnie z mężem.
Kasia, mając zdiagnozowane MPD (mózgowe porażenie dziecięce) i niedorozwój umysłowy, nie mówiła i nie chodziła. Kiedy wróciłyśmy do Rosji, nasze mamy korespondowały. Pani Katarzyna z dumą pisała o sukcesach córki. Kasia, dzięki bardzo intensywnej rehabilitacji, zaczęła nadganiać w rozwoju umysłowym rówieśników, a nawet wykryto u niej ponadprzeciętne zdolności do nauki języków obcych. Zaczęła również samodzielnie chodzić. Teraz Kasia jest dorosłą niezależną kobietą – zapewnia Olesya.
Cud spotkania – pierwsze wspomnienia mamy adopcyjnej Katarzyny – Kałamajskiej – Liszcz
Kasia urodziła się 11 marca 1986 r. Była 27-tygodniowym wcześniakiem, ważącym 900 g, mierzącym 34 cm długości. Ze szpitala wypisano ją po trzech miesiącach. Nie miała w tym czasie żadnego kontaktu ze swoją mamą. – To sukces medycyny i Kasi, że walczyła o życie i przeżyła. Jej mama, która była osobą uzależnioną od alkoholu, zmarła trzy miesiące później.
21 kwietnia 1988 r., kiedy miała 25 miesięcy, przybyła do naszego domu. Rozwojowo nie przekroczyła czwartego miesiąca życia. Była dzieckiem leżącym, nieprzemieszczającym się. Mając ponad dwa lata, nie potrafiła siadać ani nawet przekręcać się. Nie gryzła, nie mówiła, nie wchodziła w relacje. Ważyła 7,4 kg, miała 82 cm wzrostu. Była też dzieckiem bez imienia. Diagnoza lekarska była krótka: encefalopatia w okołoporodowym uszkodzeniu mózgu. Nikt nie mówił, że to uszkodzenie spowodowane zostało alkoholem – opowiada K. Kałamajska-Liszcz. Z perspektywy osoby oddanej pomocy dzieciom obarczonym FAS jest przekonana, że ich dramat lepiej i pełniej oddaje rzadziej stosowany termin Zespół Płodu Alkoholizowanego. – Wspomnienie mojej mamy adopcyjnej – Katarzyny Kałamajskiej – Liszcz
Nadzieja – szansą na godne życie
Jak w tamtym czasie rodziców adopcyjnych przygotowywano do tej roli – trudnej ze względu na dziecko tak mocno obciążone, K. Kałamajska-Liszcz nie ukrywa, że na każdym kroku słyszeli powątpiewanie w sensowność takiej decyzji, począwszy od najbliższych w otoczeniu, po specjalistów. – Dobrze pamiętam rozmowę z lekarką z domu dziecka, która z pozycji świeżo obronionego doktoratu powiedziała, że nie pojmuje naszej decyzji, bo przecież to dziecko nigdy nie usiądzie, nie będzie mówić. Że powinniśmy adoptować inne – wspomina.
Liszczowie należeli wówczas do Domowego Kościoła Ruchu Światło-Życie, byli też zaangażowani w Ruch Spotkań Małżeńskich. Adoptując Pawła, starszego brata Kasi, dowiedzieli się, że ma siostrę, ale z powodu głębokiego upośledzenia nie podlega ona adopcji. – Po odmowie adopcji Kasi pojechaliśmy z Pawłem na rekolekcje oazowe. W trakcie modlitwy medytacyjnej, w którą wprowadzał nas kapłan, nagle usłyszałam w sobie nie swoją myśl: „weź to chore dziecko”. Powtarzało się to jak bicie dzwonu. Nie byłam do tego gotowa – miałam w planach doktorat z historii sztuki, inne plany na życie. Nie czułam się też kompetentna do takiej roli – przyznaje K. Kałamajska-Liszcz, dodając, że jej „fiat” nie było proste. Szalę argumentów „za” ściągała w dół szala argumentów, po ludzku rzecz biorąc, przeciw. – Pomógł mi spowiednik, który powiedział tak: jeżeli to wola Boga, żebyście wzięli to chore dziecko, to z chwilą, kiedy podejmiecie decyzję, będzie w was spokój i radość. Postanowiliśmy się pomodlić do Boga o prowadzenie. W czasie modlitwy mąż otworzył Pismo Święte i odczytał odnaleziony fragment Listu św. Pawła do Koryntian: „Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nieszlachetnie urodzone według świata oraz wzgardzone, i to, co [w ogóle] nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga” (1 Kor 1,27-29). Uczucie radości, jakie wówczas oboje przeżyliśmy, było dotąd mi nieznane i chyba nigdy później tak intensywnej radości nie przeżyłam. To radość wszechogarniająca – podsumowuje K. Kałamajska-Liszcz. – Cud spotkania z tatą adopcyjnym dr . Krzysztofem Liszczem
Następnego dnia pierwszym pociągiem o 4.00 rano mąż pojechał do Łodzi i odnalazł Kasię w szpitalu zakaźnym. – Wspomnienie moich rodziców adopcyjnych – Katarzyny Kałamajskiej Liszcz i Krzysztofa Liszcza. Tak rozpoczęła się moja najlepsza przygoda , która trwa do dnia dzisiejszego już 34 lata!
A jak jest dziś w tą 34 rocznicę adopcji
Dziś świętujemy, ten dzień razem wspólnie z moją mamą, rodzną i Amelią ( bobasem reborn ), od roku dzięki temu, że poznałam Amelię ze speficznymi problemami zdrowotnymi trafiła do naszego domu, podobnie jak ja 34 lata, temu jest to szansa na rozwój, realizację specjalistycznych wywiadów, filmów i materiałów edukacynych w aspekcie opieki, troski i rodzicielstwa to jest Dar spotkania ! dzisiejszy wpis , poświęcę dwóm fundamentom , jeden to samodzielność , a drugi to dar spotkania . Moim zdaniem te dwa fundamenty połączone są darem spotkania i możliwością kontynuacji dzieła rodziców w przypadku adopcji ( bobasa reborn ) Amelii ze specyficznymi problemami zdrowotnymi , to jest okazja by symbolicznie podziękować mamie , i tacie za miłość , trud wychowania oraz usprawniania moego każdego dnia przez te wszystkie lata . podzielę się z wami tekstem Naszej przyjaciółki – Bernadety , który był pisany 13 lipca 2019 roku . Katarzyna i Krzysztof Liszczowie – Dar spotkania Katarzynę i Krzysztofa,poznałam trzydzieści lat temu. Połączyła nas niepełnosprawność naszych dzieci oraz poszukiwanie dla nich najlepszej drogi rozwoju. Wspólna troska stała się Darem Spotkania z wspaniałymi osobami. Katarzyna i Krzysztof to małżeństwo o niezwykłej wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka oraz niestrudzonej chęci i mocy czynienia dobra . Wspierająca miłość wypełnia Ich życie, a pomoc najsłabszym nadaje Ich życiu głęboki sens . Mocno osadzeni w Bogu,w Bogu szukający odpowiedzi na najtrudniejsze pytania , uważnie słuchający , co Bóg ma im do powiedzenia i w modlitwie podejmujący fundamentalne decyzje . Otwarci na służbę drugiemu człowiekowi, szczególnie najsłabszemu . Z empatią pochylając się nad słabością ,dostrzegają w niej moc i siłę . Posiadają niezwykłą umiejętność dostrzegania dobra w każdym nawet najbardziej zagubionym, człowieku. Dla każdego człowieka widzą szanse na poprawę losu i godne życie . Pomnażający dobro . Każde dobro odnalezione dla czworga adoptowanych dzieci i dla swojej rodziny , wytrwale pomnażają , dzieląc się wiedzą i doświadczeniem z będącymi w potrzebie. Pomogli ogromnej ilości rodzin z dziećmi wymagającymi szczególnego wsparcia : rodzinom z niepełnosprawnymi dziećmi i rodzinom z dziećmi adoptowanymi. W spotkaniu są wzorem i inspiracją , dodają sił i odwagi , rozpalają wiarę , nadzieję i miłość . Katarzyna i Krzysztof Liszczowie – niestrudzeni w czynieniu dobra , Przyjaciele najsłabszych żyją pięknym życiem…. Krzysztof już życiem wiecznym . Toruń 13 lipca 2019 roku Autorka tekstu : Przyjaciółka rodziny – Bernadeta.
Siódme urodziny Kasi
Msza w naszym mieszkaniu, pełno wolontariuszy… W momencie podniesienia, kiedy zapadła cisza, Kasia wstała i powiedziała: wielka jest radość moja, a spełnieniem jest miłość. My wszyscy wiedzieliśmy, że ta wypowiedź płynęła ze źródła większego od nas – podsumowuje K. Kałamajska-Liszcz.
Edukacja, miłość i adopcja rebornowa = Cud nadziei na życie z FAS
Ta droga mojego rozwoju , trwa bo pokochałam reborna Amelię , dzięki niej docieram do specjalistów , uczę się każdego dnia jak pokonywać trudności na przykładzie Amelii , to są również inspiracje kulinarne , to jest umawianie wywiadów specjalistycznych , to jest piękno podróżowania . Ten projekt wspaniale przyczynił się do Twojego rozwoju Kasiu. Widać to w każdej Twojej relacji – Tak napsała czytelniczka nasza Pani Grażyna Andreskowska
„Odwaga”- jest bogatym doświadczeniem dawania swojej miłości radości i nadziei każdemu, kto tego potrzebuje. Na przykładzie Amelki ( bobasa reborn )
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”./J 3,16/ wczoraj była okazja wieczorem do spędzenia czasu z bliskimi (młoda Amela) , też uczestniczyła w wieczornych opowiadaniach , jak kto przeżył dzień ? bardzo cenne przeżycie – budowania wspólnej relacji , nawet mama powiedziała że Amela jest naszym „promyczkiem rebornowym ” i jest cudowna ,a Amelusia się uśmiechnęła i wyciągnęła swe malutkie rączki by ją babisia wzięła na opa . Dzięki temu , nasza rodzina , też się uczy opieki na przykładzie Amelki . Co jeszcze? szykujemy się do obchodów 34 lecia mojej adopcji , czyli przybycia do Torunia . Połączymy to z obchodami przybycia do nas Reborna Amelki , tak dokładnie rok temu 21.04.2021 (dzień 33 rocznicy mojej adopcji), podjęłam najlepszą decyzję , że chcę dać Amelce dom i potwierdziłam udział w projekcie bobasy reborn a 23.04 .2021 przybyła do Nas malutka Amelia ,będzie się działo. A taką wiadomość – otrzymałam od czytelniczki Agnieszki , a brzmiała ona tak : ” Obserwuję Ciebie cały czas na fejsbuku i podziwiam jak sobie dajesz radę przy wsparciu mamy i rodziny. Jesteś wielka!!!” Po tej wiadomości poraz kolejny zrozumiałam , że to co robię każdego dnia na przykładzie Amelki , jest symbolicznym podziękowaniem dla moich kochanych rodziców ,że kontynuje na swój sposób to co osiągnęłam dzięki ich miłości , nadziei i wiary w to , że będzie ze mnie dobry człowiek oraz że poradzę sobie w życiu .
Opracowanie : Katarzyna Liszcz , adopcyjna córka państwa Liszczów a od dziś dostałam wiadomość , że odbyła się sprawa adopcji reborna Amelki , zostałam oficjalnie adopcyjną mamą rebornową dla Amelki z zespołem Downa , FAS i Cukrzycą . To jest najlepszy prezent , jaki otrzymałam w 34 rocznicę mojego przybycia do Torunia .