Sztorm (właściwie Paweł Kunicki) – osoba o wielu twarzach. W wyniku potrącenia przez nadjeżdżający pociąg musiał pogodzić się z koniecznością amputacji kończyn celem uratowania życia. Wiele osób poddałoby się w świetle takich wydarzeń, ale nie Paweł. Pasjonat historii z czasów rycerskich, przewodnik historyczny, rekonstruktor wydarzeń z tamtego okresu oraz rzeźbiarz. To tylko kilka słów, którymi można opisać ,,Sztorma”. Zapraszamy do wywiadu.
W pewnym etapie życia straciłeś kończyny. Czy uważasz, że dzięki temu stałeś się silniejszy?
Silniejszy nie, ale pewniejszy. Powypadkowa reakcja rozwiała większość wątpliwości i obaw jakie miałem względem siebie. Wspomniane uczucia nie dawały mi spokoju i dręczyły. Musiałem stać się silniejszy fizycznie by móc korzystać z protez. Przed wypadkiem miałem znacznie słabsze mięśnie stabilizacji centralnej niż obecnie.
Współpracujesz z grupą rekonstrukcyjną nordelag. Czym się zajmujecie?
Jako jeden z założycieli ekipy, trener oraz instruktor walk – współtworzę ją . Od paru lat funkcjonujemy formalnie jako Rekonstrukcyjny Klub Sportowy (RKS Nordelag). Kontynuujemy ideę odwzorowywania różnorakich aspektów życia w basenie Bałtyku sprzed około tysiąca lat. Największy nacisk kładziemy na odtwórstwo rzemiosła wojennego!
Jesteś przewodnikiem historycznym w Grodzisku Owidz. Czego dotyczą Twoje opowieści?
W pracy zajmuję się niemal tym samym czym w czasie wolnym – środkowoeuropejskim wczesnym średniowieczem. Osobom odwiedzającym owidzkie grodzisko staram się nakreślić mglisty szkic realiów życia i śmierci sprzed dziesięciu wieków z dużą dawką humoru. Główny motyw przewodni opiera się o brutalne rozprawianie się z mitami zagnieżdżonymi w powszechnej świadomości na temat zamierzchłej przeszłości.
Pomimo braku ręki rzeźbisz w drewnie. Co daje Ci to zajęcie?
Rzeźbienie jest dla mnie odskocznią od prac ciesielskich i stolarskich. Mogę choć parę chwil odpocząć od precyzji i dokładności. Gdy nadejdzie odpowiedni moment daję się ponieść samemu drewnu Pozwalam mu na zaskakiwanie mnie oddając część kontroli nad procesem twórczym.
Skąd wzięło się przezwisko „Sztorm”?
Imieniem „Sztorm” zwracano się do mnie gdy w połowie lat dziewięćdziesiątych zacząłem trenować walki przy użyciu replik broni średniowiecznych. Było to prawdziwe zauroczenie. Szybko zaczął krystalizować się u mnie styl walki, z którego byłem znany przez kolejne 20 lat: brutalny, gwałtowny, nierytmiczny i nieprzewidywalny. Zapoczątkowało to komentarze na sali podczas przygotowań do sparingu o treści: „Oho! Chyba sztorm nadciąga”.
Jakie są reakcje ludzi, gdy widzą Ciebie bez protez?
Typów reakcji na moją osobę znalazłby się cały wachlarz: od pozytywnych, przez negatywne aż po obojętność. Reakcje obcych mi ludzi znajdują się poza sferą moich zainteresowań. Niejednokrotnie wprawiało to moich bliskich w zakłopotanie.
Brałeś udział w biegu „Wings For Life”. Jak wspominasz ten czas?
Wyścig wspominam rewelacyjnie. Zapoznając się z jego ideą wiedziałem, że biorą w nim udział nie tylko osoby pełnosprawne, ale i poruszające się na wózkach. Zapragnąłem sprawdzić o ile mój wynik będzie gorszy od osób posiadających dwie ręce i cztery koła. Zorientowałem się gdzie organizowany jest największy bieg grupowy w Trójmieście i przybyłem na miejsce. Okazało się że byłem jedynym zawodnikiem na wózku. Podobnie w kolejnych latach. Dlatego tym razem odpuściłem.
Skąd czerpiesz siłę do walki z codziennością?
Motywuje mnie świadomość tego, co byłoby gdybym tej walki nie podejmował. Myśl o tym jest koszmarem przerażającym mnie do głębi. Informacja, że obserwacje moich zmagań przez ludzi pomagają komuś innemu daje mi dodatkową dawkę siły.
Co uważasz za swój największy życiowy sukces?
Rozpiera mnie duma, że dołożyłem swą cegiełkę do powstania drużyny Nordelag oraz wprowadzenia jej w czołówkę światowego rankingu. Utrzymywaliśmy się w nim przez wiele lat! Kosztowało to wiele wysiłku, bólu, wyrzeczeń i poświęceń.
Co powiedziałbyś osobom, które zwątpiły w swoje życie?
Rzekłbym im: „Szanuję, że zwróciliście się w kierunku zwątpienia. Najprawdopodobniej jest to wynik niebanalnych powodów i konkretnych przyczyn. Być może dałoby się rozsądnie, logicznie i bezemocjonalnie uargumentować Wasze wybory, postawy czy rezygnacje. Warto poświęcić moment aby odpowiedzieć na postawione przeze mnie pytanie: Czy uznanie zwątpienia we własne życie jako jedynej słusznej i możliwej drogi nie jest przejawem pychy i przekonania o własnej nieomylności? Nieskromna byłaby to postawa, nieprawdaż? Lepiej założyć że czegoś jeszcze nie dostrzegamy, że zwyczajnie po ludzku: możemy się mylić.”
Archiwum prywatne Pawła
Wywiad opracowany przez Mikołaja Lamparskiego w ramach stażu