Rullaman, czyli Zbigniew Graczyk, podróżnik i autor bloga podróżniczego, napisał książkę: „Wózkiem przez świat”. Trenuje boccię, ostatnio na Mistrzostwach Szwecji zdobył w drużynie złoto.
Zdradź nam w jaki sposób przygotowujesz się do swoich podróży, głównie tych zagranicznych, w jaki sposób obierasz trasy do zwiedzania, skąd czerpiesz informacje czy miejsca są dostosowania dla osób niepełnosprawnych?
– To jest chyba właśnie najtrudniejsze w podróżowaniu – faza przygotowań: znaleźć ciekawe miejsce, ogarnąć to finansowo, przygotować krok po kroku szczegółowy plan tego, co uda się zobaczyć. Ale po kolei.
W głowie mam setki miejsc, które chciałbym zobaczyć, biorę więc jedną i drążę temat. Zaczynam wiele miesięcy wcześniej przed planowanym wyjazdem. Z dużym wyprzedzeniem sprawdzam, ile kosztują bilety lotnicze i hotele. Korzystam z wyszukiwarek lotów i noclegów. Z wyprzedzeniem można znaleźć naprawdę wiele korzystnych ofert. W międzyczasie sprawdzam szczegóły w Internecie w każdy możliwy sposób, czyli filmiki na You Tube, strony podróżnicze, Gogle Earth i co tylko wyskoczy mi z monitora na dany temat. Z tych wszystkich źródeł zbieram elementy potrzebne, by zbudować obraz danego miejsca z perspektywy człowieka siedzącego na 150 kilowym wózku. Czasem zdarza się niestety, że odpuszczam sobie dane miejsca z uwagi na ich niedostępność i wybieram inne, przecież świat jest ogromny.
Czy znasz godne polecenia strony, gdzie informacje o przystosowaniach są dostępne, czy też należy szukać samemu po nitce do kłębka?
– Generalnie jest tak, jak mówiłem wcześniej, czyli po nitce do kłębka. Czasem tej „nitce” zdarzają się strony, które są skupione na przekazywaniu informacji jak dany region jest przystosowany, stron takich na szczęście przebywa z roku na rok. Ciężko tutaj polecić jakąś konkretną stronę, ponieważ każdy region to inna historia i nie ma globalnego systemu. Osobiście polecam przewertowanie You Tube. Wybierając się np. do Paryża dobrze jest obejrzeć filmiki youtuberów, którzy tam byli, z amatorskich filmików można dowiedzieć się bardzo wiele informacji, które nam również się przydadzą. Czasem można nawet podpatrzyć, gdzie jest jakiś podjazd 😉
Niezbędnik podróżnika na wózku to: …?
– Nie będę się tutaj rozwodził nad niezbędnikiem, gdyż wydaje mi się, że jest on bardzo podobny do tego, który każda osoba bierze w podróż. Dla mnie jednak szalenie ważną rzeczą są małe podręczne aluminiowe podjazdy do wózka elektrycznego. Mam je zawsze ze sobą na wyprawach, przyczepione do wózka. Nieraz już ratowały mnie z opresji, pozwalały zaoszczędzić czas, czy po prostu dostać się w miejsca, które bez nich byłyby dla mnie niedostępne. Przykład? Wysoki krawężnik, czy próg do knajpki, przy ciężkim wózku elektrycznym – naprawdę ogromne problemy.
Poza tym oczywiście leki, których możemy potrzebować, żeby jak najbardziej zminimalizować ewentualne wizyty w aptece, czy u lekarza. W zależności od naszego stanu fizycznego jakieś pasy, gdyby pojawiła się potrzeba gdzieś się przypiąć, czy nadmuchiwane poduszki. To wszystko zależy od indywidualnych potrzeb, warto jednak przemyśleć, co mogłoby nam być potrzebne w różnych sytuacjach.
Aby zaspokoić ciekawość oraz wątpliwości czytelników, wyjaśnij proszę w jaki sposób udaje Ci się sfinansować tak dalekie podróże?
– Każda podróż to inne koszty, staram się je jak najbardziej minimalizować. Bilety i hotel zamawiam kilka miesięcy wcześniej, co pozwala zaoszczędzić nawet do połowy normalnej ceny. Na jedzeniu też można ogromnie zaoszczędzić, wystarczy „stołować się” w marketach. Ja dopracowałem to do perfekcji i mam nawet mini kuchenkę elektryczną 😉
Nie jestem człowiekiem majętnym, nie posiadam cennych dóbr materialnych, ale w zamian posiadam wspomnienia z podróży. Każdy sam decyduje na co odkładać pieniądze. Staram się też oczywiście szukać wsparcia z zewnątrz, mam choćby swoją stronę na Patronite.pl. Chyba każdy musi znaleźć swój własny sposób na rozwiązanie problemu finansowania podróży.
Poza tym małe podróże, których odbywam najwięcej nie są zbyt kosztowne. Sami pomyślcie, ile niesamowitych rzeczy jest do zwiedzenia w promieniu 100 km od waszego miejsca zamieszkania, a taki wyjazd to przecież niewielkie koszty.
Na Twojej stronie oprócz relacji z podróży, można także znaleźć poradniki, a także vlogi o różnej tematyce. Masz wiele zainteresowań i aktywnie spędzasz czas. Opowiedz nam, proszę, więcej o swoich hobby.
– Mam bardzo wiele zainteresowań – to fakt. Na co dzień trenuję boccie, każdy wózkowicz pewnie wie, co to takiego. (dla pozostałych: https://www.rampa.net.pl/blog/9390/boccia-sport-dla-niepelnosprawnych – przyp.red).
Poza tym bardzo mnie wciągnęło robienie filmów i to na coraz różniejsze tematy, co widać na moim kanale na YouTube. Zaczęło się od filmików z podróży, które pokazują jak wygląda zwiedzanie z perspektywy wózkowicza. Jest tam też wiele praktycznych porad jak i gdzie się poruszać na wózku podczas zwiedzania.
Od jakiegoś czasu jest też więcej filmów, w których dzielę się z widzami moimi przemyśleniami dotyczącymi wielu życiowych tematów. Rozpocząłem nowy cykl filmów pod tytułem „Można? Można!” o wielkich ludziach, którzy pomimo choroby dokonali niezwykłych rzeczy. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój kanał na YouTube i stronę na Facebooku. W zeszłym roku skończyłem, po dwóch latach pisania, moja książkę „Wózkiem przez świat”. To opowieść o mojej, już 40-letniej, podróży przez życie i świat. Zapraszam do lektury.
Czy od podróżowania można się uzależnić? Czy głód poznawania świata towarzyszy Ci na co dzień, czy przychodzi znienacka?
– Tak na pewno. Ciekawość świata jest jak narkotyk, okropnie wciąga. Jednak z tą różnicą, że jest to pozytywne uzależnienie i bardzo nas wzbogaca wewnętrznie, w przeciwieństwie do narkotyków. Dużo podróżuję „palcem po mapie”. Co to znaczy? Mam bardzo wiele miejsc dość dokładnie przygotowanych i zaplanowanych, ale właśnie z uwagi na finanse, odłożonych na potem. Nie uważam jednak czasu poświęconego na te przygotowanie za zmarnowany. Wręcz przeciwnie, poznałem w ten sposób kawałek świata poprzez zdjęcia, filmy czy Internet.
Od zawsze kochałem podróżować, gdy miałem nieco więcej niż 5 lat, (wtedy już nie chodziłem samodzielnie) moja mama znalazła patent, bym na długie spacery z nią jeździł na rowerku z bocznymi kółkami. Wyobrażałem sobie wtedy, że te spacery to podróże przez różne kraje. Każde osiedle w naszym niedużym mieście to był inny kraj. Coś mi z tego pozostało, bo ciągle uwielbiam „podróżować” po moim mieście, choć teraz już nie na małym rowerku, a 150 kilowym wózkiem elektrycznym. Daje mi to wiele radości i choć znam już to miasto jak własną kieszeń, to zawsze jest coś nowego do zobaczenia lub choćby z innej perspektywy.
Jedno ze swoich podróżniczych marzeń – czyli zobaczyć Japonię – już spełniłeś, czy wyjazd spełnił oczekiwania?
– Zdecydowanie tak! Udało mi się spełnić marzenie, które towarzyszyło mi od czasów nastolatka – zobaczyć metropolie XXI wieku Tokio. Przede wszystkim jest to bardzo odmienny kulturowo kraj. Wszystko jest tam inne: ludzie, budynki, samochody, jedzenie a przede wszystkie zachowania ludzkie. Poza tym jest to kraj, który w mojej głowie przez dziesiątki lat wydawał się zawsze dla mnie nie do zdobycia. Nawet podczas długich tygodni przygotowywania wyprawy wiele osób odwodziło mnie od tego pomysłu, mówiąc, że nie dam sobie tam rady. To pewnie w jakiś sposób spotęgowało mój odbiór Japonii. Gdzieś w głowie otworzyło mi też drzwi na nowe, jeszcze trudniejsze wyprawy. O Japonii można by wiele pisać, poświeciłem dużą część mojej książki na opisanie tej podróży, tam też Was odsyłam, jeśli jesteście ciekawi mojego odbioru Japonii.
Czy wytypowałeś już kolejne miejsce marzeń do zwiedzenia?
– Oj, tutaj to byłoby dużo typów. Z moją duszą podróżnika i ogromnym apetytem na świat mam co najmniej kilkanaście jeszcze wymarzonych miejsc do odwiedzenia. Posmakowałem teraz Azji poprzez Japonię i w te kierunki mnie bardzo ciągnie. To jednak są duże koszty, zobaczymy czy uda się ten problem rozwiązać…
Miejscem, które planuje zobaczyć od dawna jest Czarnobyl, a dokładniej Prypeć. Od wielu lat myślę nad tą wyprawą i w końcu nadszedł czas by ją zrealizować. To będzie o tyle trudna dla mnie wyprawa, że w tym wymarłym mieście na pewno nie mogę spodziewać się żadnych udogodnień dla niepełnosprawnych. Będzie trudno mi się tam poruszać na moim ciężkim wózku elektrycznym, ale do odważnych świat należy.