Moje świadectwo z adopcją…
21.04 .1988- Ta data w kalendarzu jest szczególna ponieważ będziemy obchodzić trzydziestą szóstą
rocznicę mojego przybycia do Torunia. Do moich nowych rodziców Katarzyny i Krzysztofa Liszcza. Od tego czasu minęło dokładnie już 36 lat, nie do wiary jak ten czas poleciał….
Jak zmieniło się moje życie?
Tu znalazłam szczęście, miłość oraz swój dom. To dzięki rodzicom adopcyjnym tyle się w moim życiu
różnych momentów wydarzyło.
Kiedy 35 lat temu adoptowaliśmy syna, a potem jego siostrę z porażeniem mózgowym nieraz
słyszeliśmy: świętych nam nie potrzeba, po co wam taki kłopot! Wspominał tata śp. – Krzysztof Liszcz
Wspomnieniowo – nostalgicznie
Każdego roku 21 kwietnia , siadamy razem z moją mamą adopcyjną Katarzyną Kałamajską – Liszcz i wspominamy , że dnia 21.04.1988, pogoda była zmienna – ponieważ raz padał śnieg, a raz deszcz.
Moi rodzice tego dnia o godzinie 10.00 przyjechali do Łodzi (do szpitala), gdzie rozpoczęło się przygotowanie do mojej pierwszej podróży do Torunia.
Byłam dzieckiem dwuletnim, ale rozwojowo byłam na etapie trzy miesięcznego niemowlaka. Z opowiadań mamy wiem, że miałam 64 cm długości i ważyłam 7,4kg.
Uważam , że warto wracać do tych wspomnień , ponieważ wtedy jest okazja , by doceniać perspektywę adopcji oraz moich osiągnięć.
Perspektywa adopcji po 36 latach…
Ze wspomnień moich rodziców, zarówno mamy oraz taty i moich osobistych doświadczeń trzydziestu
sześciu lat życia z adopcją, wiemy i mamy doświadczenia, że adopcja jest wielkim wyznaniem.
Procentuje ono jednak tym, że zwiedzamy każdego dnia królestwo Boże, które daje szanse na
zaufanie Bogu. Dzięki temu, że każdego dnia pokonujemy bariery, w każdym aspekcie życia z adopcją.
Gdyby nie adopcja nie byłabym w miejscu, w którym dzisiaj jestem.
Nie powstał by mój Blog „Codziennik życia z Fas”, którą prowadzę dla was od 2017 roku.
To jest właśnie kontynuacja dzieła naszych rodziców! Tata czuwa z nieba, a my działamy tu na ziemi!
Ja również dostałam szansę na odkrycie swojego powołania w podarowaniu domu i szczęśliwego życia Bulbusiowi- mojemu psu. Jest on wiernym towarzyszem mojej codzienności. Daje mi ogrom ciepła i miłości, przez co jestem szczęśliwsza.
Jaka jest moja recepta na szczęście?
Uważam , że trzeba się zająć tym – co jest w danym momencie, czyli tu i teraz. Dlatego bardzo się cieszę, że mimo trudności , które są każdego dnia potrafię odnaleźć szczęście w tym, co robię na codzień.
Szkoląc, edukując, wspierając innych rodziców oraz czytelników mojego bloga. Uświadamiam, że można
pokonywać bariery i być szczęśliwym – tu i teraz.
A jak jest dziś?
Kolejna diagnoza… Dziś po wizycie u dr. Markowskiego wiem, że muszę być dożywotnio na diecie bezglutenowej. Skóra jest bardzo wysypana i swędzi, więc to jest moje cierpienie nie tylko fizyczne, ale i emocjonalne – odechciewa się wszystkiego. Podobno nic nie dzieje się bez przyczyny, że po 4 latach szukania wreszcie jest diagnoza. Choroba Duhringa w połączeniu z celiakią i cukrzycą typu 1.
To jest dla mnie i mojej rodziny bardzo trudny czas , dlatego jesteśmy ogromnie wdzięczni za każdą pomoc i wsparcie.
Moje przesłanie na dziś to: „Niech każdy, kto do Ciebie przychodzi, odchodzi od Ciebie, czując się lepszym i szczęśliwszym. Niech każdy widzi dobroć w Twojej twarzy, w Twoich oczach i w Twoim uśmiechu.”
Radość można wyczytać z oczu, pojawia się w słowie i geście.
Radości nie można zamknąć w sobie – zawsze przenika na zewnątrz
Radość jest bardzo zaraźliwa.
Potrzebuje Waszej pomocy…
Dziękuję za wszelkie dobro, które do tej pory otrzymałam. Niestety koszty mojego leczenia wciąż rosną, dlatego zwracam się do Was z dalszą prośbą o pomoc.
Postanowiłam założyć skarbonkę na moje specjalistyczne leczenie.
Link do skarbonki: https://www.siepomaga.pl/36-lecie-adopcji-kasi
Dziękuję każdemu, kto przeczytał artykuł, że jest ze mną i moją rodziną w tym ważnym dniu. Dziękuje również Wszystkim, którzy wsparli moją zbiórkę.
Opracowanie: Katarzyna Liszcz , asystentka Redaktora Portalu Rampa – Pokonujemy Bariery, córka adopcyjna Państwa Liszczów