Konie, moja pasja

Dziś przedstawiamy kolejny wywiad Agnieszki Sobeckiej, tym razem z Dominiką Cirocką. Dominika jest członkinią kadry narodowej w para ujeżdżeniu. Jej ogromna pasja to konie. Robi w życiu wiele rzeczy: nurkuje, leciała na paralotni, strzelała.  Z wykształcenia jest psychologiem i prowadzi sklep z naturalnymi kosmetykami.

Cześć Dominiko, bardzo mi miło,że możemy porozmawiać:)

Mi też jest bardzo miło i dziękuję za propozycję rozmowy.

Jak to się stało,że jesteś podopieczną Fundacji „Avalon”? W czym Fundacja Cię wspiera?

Trafiłam tam z początku tylko dlatego, że za namową znajomych, szukałam miejsca, gdzie mogłabym zbierać tak zwany “1%” (zgodnie z nowymi przepisami 1,5%) podatku. Długo się przed tym wzbraniałam, bo zawsze miałam poczucie, że są osoby, które potrzebują pomocy bardziej niż ja, ale w pewnym momencie dzięki wsparciu bliskich uwierzyłam, że o swoją pasję i marzenia trzeba walczyć, a ta niestety nie należy do najtańszych ;).

Potem – zupełnie przypadkiem – wzięłam udział w zajęciach sitwake organizowanych przez Fundację w pobliżu mojego miejsca zamieszkania, a stamtąd trafiłam na treningi Crossfit w Gdańsku i tak moja przygoda trwa do dziś. Mogę śmiało powiedzieć, że to dzięki Fundacji odkryłam, że na siłowni jest miejsce także dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Najpierw ćwiczyłam po to, aby lepiej jeździć konno i budować formę startową nie tylko w siodle, ale z czasem odkryłam, że tego typu aktywność po prostu “uzależnia” i choć projekt fundacyjny w Gdańsku się kończy, to ja już znalazłam miejsce, gdzie mogę trenować dalej. 🙂

Skąd Twoja miłość do koni? Opowiedz proszę o tym?

Zaczęło się od hipoterapii, jak w przypadku wielu OzN, które znam… Tam zakochałam się w koniach, choć z opowieści moich rodziców wiem, że jako małe dziecko podchodziłam do nich z dużą nieufnością. Szybko jednak stwierdziłam, że jeżdżenie w kółko i spacery w asyście hipoterapeutów to dla mnie za mało i postanowiłam, że chcę nauczyć się samodzielnie prowadzić konia. A że mój apetyt rósł w miarę jedzenia, to zaczęliśmy szukać miejsca, gdzie mogłabym nie tylko spędzać czas z końmi, ale też naprawdę uczyć się jeździć. To z początku okazało się bardzo trudne, bo niewiele osób chciało podjąć się pracy z OzN innej niż hipoterapia. Wiele rzeczy musieliśmy testować metodą prób i błędów i szukać nowych rozwiązań specjalnie dla mnie, co zarówno od instruktorów czy trenerów, jak i ode mnie wymagało sporo zaangażowania i cierpliwości. To była długa i wyboista droga pełna wzlotów i upadków – często dosłownie. 🙂

Mogę jednak śmiało powiedzieć, że dzięki koniom jestem dziś tym kim jestem. To one pomogły mi zaakceptować niepełnosprawność, one uczyły wytrwałości i upartości w dążeniu do celu, pomogły zbudować pewność siebie i uwierzyć, że jeśli czegoś bardzo chcę to mogę to osiągnąć. A także – choć pewnie zabrzmi to banalnie – stały się trochę moimi nogami. 🙂 To dzięki nim mogłam poczuć prędkość i “wiatr we włosach”, zapomnieć o swoich ograniczeniach.

Od kiedy jesteś członkiem kadry narodowej w paraujeżdżeniu? Co to takiego?

Paraujeżdżenie to dyscyplina jeździecka uprawiana przez osoby z niepełnosprawnością, będąca odpowiednikiem ujeżdżenia. Polega ona na wykonywaniu określonych figur na tak zwanym czworoboku. Określone punkty na czworoboku oznaczone są literami. Jeździec ma za zadanie wykonywać elementy wyszczególnione w programie. Mogą to być podstawowe figury, takie jak np. koła, serpentyny, wężyki czy zmiany kierunku na przekątnej, ale również trudniejsze elementy np. tzw. chody boczne.

W zawodach wyższych klas rozgrywa się również programy dowolne. Podczas takich przejazdów jeźdźcy prezentują przygotowane wcześniej przez siebie programy do muzyki – nadal obowiązują konkretne elementy, ale można ułożyć je w dowolnej kolejności do wybranej przez siebie muzyki i “dodać coś od siebie”, tak, aby zaprezentować mocne strony pary jeździec – koń. Dopasowanie programu do muzyki to z jednej strony dodatkowe utrudnienie, ale też atrakcja dla widzów i zawodników. Muszę przyznać, że tę część zawodów lubię chyba najbardziej!

Podczas przejazdów oceniana jest zarówno poprawność wykonania samych elementów ich dokładność, jak również jakość ruchu konia – jego obszerność, rozluźnienie, rytm. Dąży się do tego, aby sygnały przekazywane koniowi z siodła były jak najbardziej subtelne, dlatego patrząc na doświadczonych jeźdźców można odnieść wrażenie, że oni w zasadzie “nic nie robią”, a koń i tak wykonuje zamierzone ruchy. To jednak tylko pozory i lata treningów – zarówno konia jak i jeźdźca.

Ogólne założenia i cele w paraujeżdżeniu są podobne, jak w przypadku pełnosprawnych jeźdźców. Różnica polega na tym, że na podstawie swoich fizycznych możliwości (np. zakresu ruchu czy siły mięśni) przyporządkowani jesteśmy przez klasyfikatora do jednego z pięciu poziomów, gdzie poziom pierwszy to osoby o najwyższym stopniu niepełnosprawności, a piąty to osoby o najmniejszych ograniczeniach fizycznych. Od tego do jakiego poziomu jesteśmy przypisani zależy, jakie elementy nas obowiązują i z jakich pomocy dodatkowych możemy korzystać. Ja jestem na poziomie drugim i wykonuje elementy stępem i kłusem. Mogę podczas przejazdu korzystać z rączki przymocowanej do siodła, która pomaga mi zachować równowagę, i używać sygnałów głosowych, co w przypadku osób bez niepełnosprawności jest niedozwolone.

Członkiem kadry narodowej B zostałam dopiero w tym roku, dlatego w porównaniu do innych kadrowiczów jestem “świeżynką”.

Powiedz proszę parę słów o swoich sukcesach na zawodach konnych?

Za jeden ze swoich największych sukcesów uważam właśnie powołanie do Kadry. Mam za sobą kilka startów na imprezach ogólnopolskich i Mistrzostwach Polski, ale uważam, że mnóstwo pracy przede mną – mam nadzieję, że to dopiero początek.

Z czym się wiąże opieka nad koniem? Opowiedz proszę o swoim ukochanym koniu.

Jeździectwo to w zasadzie bardziej styl życia niż sam sport. 🙂 Choć w siodle spędzam około godziny w ciągu jednego treningu, to sama opieka nad koniem i przygotowanie do jazdy trwa zdecydowanie dłużej. Ale samo przebywanie w stajni sprawia mi mnóstwo przyjemności.

Moja ukochana klacz Tera Quick (dla przyjaciół Tonika ;)) to piętnastoletnia kłusaczka wyhodowana we Francji. Kupiłam ją trochę “przypadkiem”, dzięki mojej ówczesnej trenerce. Ze względu na swoją rasę i budowę klacz nie budziła u innych większego zainteresowania, tymczasem ja zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia. 🙂 Okazała się świetną partnerką do pierwszych startów – odważną, cierpliwą i opanowaną niemal w każdej sytuacji.

Klub As Dream, co to za za miejsce?

To klub ujeżdżeniowy, w którym obecnie trenuję i, w którego barwach startuję, prowadzony przez moją trenerkę Annę Skrzeszewską – Walter i Łukasza Waltera. Zostałam tu przyjęta z otwartymi ramionami i zyskałam świetne warunki do dalszego rozwoju.

Pracowałaś do niedawna w Fundacji Aktywności Zawodowej. Co robisz aktualnie zawodowo?

Aktualnie prowadzę swój sklep online z kosmetykami naturalnymi pod adresem: https://trosklive.pl/. Ale nie oznacza to, że rozstałam się z zawodem psychologa – nadal prowadzę też swoją stronę Psychologia Przygody i przyjmuję na indywidualne konsultacje psychologiczne. Ze względu na swoje dość angażujące pasje potrzebowałam pracy, którą mogłabym wykonywać w elastycznych godzinach z różnych zakątków Polski. Czas spędzony w Fundacji wspominam jednak bardzo dobrze. Myślę, że bardzo się dzięki tej pracy rozwinęłam i do dziś czerpię ze zdobytych tam doświadczeń.

Czy znalazłaś asystenta?

Nie było to łatwe w małej miejscowości i trochę trwało, ale się udało. 🙂

W jaki sposób taka osoba wspiera ludzi z niepełnosprawnościami w życiu codziennym?

Myślę, że zakres możliwych działań asystenta jest naprawdę szeroki i zależny od indywidualnych potrzeb danej OzN. Łatwiej opowiedzieć mi o tym, jak wygląda to u mnie.

W jaki sposób wspiera Ciebie?

Asystentka wspiera mnie wszędzie tam, gdzie bez wsparcia trudno mi dotrzeć. Często chodzimy razem np. na pływalnię, gdzie dla bezpieczeństwa potrzebuję wsparcia osób trzecich (np. w poruszaniu się po śliskiej nawierzchni). Pomaga mi również dotrzeć na regularne treningi na AWF w Gdańsku, który jest niestety zupełnie niedostosowany do potrzeb OzN. Czasem wybieramy się też np. na zakupy czy do lekarza – proza życia. 🙂 Dzięki temu nie muszę polegać zawsze wyłącznie na wsparciu moich najbliższych i czuję się bardziej niezależna.

Masz fantastyczne grono przyjaciół, część z nich mam przyjemność znać osobiście. Co to za ekipa? W jaki sposób spędzacie wspólnie czas?

O tak, nasza trójmiejska kulawa ekipa to naprawdę wyjątkowe osoby, na które zawsze mogę liczyć i przy których zawsze mogę być sobą. Połączyła nas w pewnym sensie Fundacja Podróże bez Granic, bo tam się poznaliśmy, ale dalej już potoczyło się samo. Uwielbiamy wybrać się razem do kina, czy knajpki ,albo spotkać na domówce. Niby nic, a tak wiele – bo nie ważne gdzie i jak, ważne z kim!

Jak ważne jest posiadanie oddanych ludzi wokół w życiu?

To bezcenne i dziś nie wyobrażam sobie życia bez nich. Bez ludzi, którzy razem ze mną przeżywają piękne momenty i przygody, ale także towarzyszą w tych nieco trudniejszych.

Nurkujesz? Opowiedz proszę o tym:)

To właśnie dzięki nurkowaniu poznałam część naszej paczki. Zaczęło się od intro nurkowego na helu z Fundacją Podróże bez Granic, gdzie wylądowałam trochę przypadkiem – nigdy nie marząc nawet o nurkowaniu. Gdy jednak wzięłam pierwszy oddech pod wodą przepadłam… Mimo że jestem strasznym zmarzluchem emocje były takie, że nie przeszkadzało mi ani zimno, ani słaba widoczność pod wodą. 🙂 Wróciłam do domu z postanowieniem, że muszę zrobić kurs nurkowy. Dziewczyny poznane na Helu – Iza i Paulina – opowiedziały mi o Fundacji Tacy Sami organizującej obozy na basenie w Ciechanowie. To właśnie tam zrobiłam basenową część kursu OWD HSA czyli podstawowego kursu nurkowego dla osób z niepełnosprawnością. Kilka miesięcy później pojechałam dokończyć kurs na wodach otwartych w Chorwacji. Kurs zdałam i moja przygoda trwa, z małymi przerwami, do dziś. Poczucia wolności i swobody, którą dało mi nurkowanie nie umiem porównać z niczym innym.

Leciałaś paralotnią. Opowiedz proszę o tej przygodzie. Co ci dało to doświadczenie?

Lot paralotnią wygrałam w ramach konkursu organizowanego przez firmę Katalog Marzeń. Po zakwalifikowaniu się do konkursu mogłam z określonej puli wybrać atrakcję, której chciałabym spróbować i zdać z niej relację w internecie. Zawsze ciągnęło mnie do latania i sportów ekstremalnych – do tej pory spróbowałam m. in.: skoku ze spadochronem, lotu balonem ,czy samolotem ultralekkim, ale zawsze chciałam przelecieć się na paralotni i obiecałam sobie przystępując do konkursu, że jeśli pojawi się taka możliwość, to wybiorę właśnie tę atrakcję. Muszę przyznać, że było to wyjątkowe doświadczenie… Zupełnie inne niż skok ze spadochronem, gdzie wszystko działo się bardzo szybko. Dzięki paralotni mogłam zdecydowanie dużej napawać się tym, że jestem w powietrzu, poczuć wolność i obserwować z góry świat skąpany w świetle zachodzącego słońca. Po raz kolejny szansa na spełnienie marzenia przyszła w najmniej oczekiwanym momencie.

Przygoda ze strzelaniem. Jak do niej doszło?

Na strzelnicę także wybrałam się w ramach wspomnianego wcześniej konkursu. Muszę przyznać, że sama z siebie pewnie bym się na to nie zdecydowała… Stwierdziłam jednak, że skoro mam taką szansę, to muszę wybrać właśnie coś, czego nigdy nie robiłam i pewnie nie zrobiłabym, gdyby nie udział w konkursie i wyjść ze swojej strefy komfortu. Przyznam, że znając swoje ograniczenia fizyczne i to jak moje ciało reaguje na głośne dźwięki, jechałam na strzelnicę pełna obaw. Okazało się jednak, że trafiłam na fantastycznego, cierpliwego instruktora, dzięki któremu ustrzeliłam nawet swoją pierwszą “dziesiątkę” na tarczy.

Lubisz podróże? Gdzie miałaś okazję być poza Polską?

Uwielbiam podróżować. Mam to szczęście, że jako dziecko zwiedziłam z rodzicami m. in. Maroko, Egipt, Gruzję, Tajlandię czy Kretę. Potem, gdy dorosłam zaczęłam wyjeżdżać sama z zaprzyjaźnionymi nurkami HSA na wyjazdy nurkowe, głównie do Egiptu. Obecnie podróżowałam jednak głównie po Polsce, z koniem w przyczepie, wybierając się na zawody i zgrupowania. Myślę, że kiedyś wrócę jednak do nurkowych podróży, na razie skupiam się jednak na rozwoju sportowym.

Z wykształcenia jesteś psychologiem. Skąd wybór tego kierunku? Czy wykorzystujesz wiedzę w praktyce?

Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi, poznawać ich i wspierać. Psychologia to bardzo szeroka dziedzina, mająca zastosowanie w różnych obszarach naszego życia, więc myślę, że wiele wyniosłam ze studiów. Z pewnością wpłynęły one na to kim jestem i jak patrzę na świat.

Odmień swoją głowę”, co to była za akcja?

„Odmień Swoją Głowę”, to przede wszystkim świetna kampania społeczna promująca wiedzę na temat szeroko pojętego zdrowia psychicznego i przełamująca stereotypy dotyczące zaburzeń psychicznych. To bardzo ważny temat i cieszę się, że miałam kiedyś okazję pomagać przy organizacji tego wydarzenia.

Lot balonem. Jak do tego doszło?

Balonem poleciałam dzięki wspomnianej już wcześniej Fundacji Podróże bez Granic i była to niezapomniana przygoda.

Czy masz jeszcze marzenia do spełnienia?

Oczywiście! Czym byłoby życie bez marzeń? To one napędzają mnie do działania. Najbardziej lubię jednak ten moment, gdy z czegoś nieosiągalnego przekształcają się one w plany do zrealizowania!

Czego Tobie mogę życzyć?

Może zdrowia, siły i odwagi w drodze po kolejne plany i marzenia? 😉 Dziękuję za rozmowę:)

Opracowanie i realizacja: Agnieszka Sobecka

Dziękujemy Dominice za chęć opowiedzenia o sobie. A Wy, macie jakieś hobby, pasje?

Dodaj komentarz

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial