W obliczu choroby rehabilitację stawiałam na pierwszym miejscu, chciałam, aby moja sprawność była na jak najlepszym poziomie. To było dla mnie najważniejsze!
Życie towarzyskie a MPD
Mimo rehabilitacji udawało się wyjeżdżać na krótki urlop, zebrać myśli, zregenerować siły do dalszej walki z podstępną chorobą. Znajdowałam czas na koncerty, zwiedzanie stolicy, lecz w podświadomości czułam, że ciężka, codzienna rehabilitacja z pomocą wyspecjalizowanych specjalistów, przybliży mnie choć trochę do kroku w lepszą samodzielność.
Piątkowe wieczory
Na specjalnej sali spędzałam, również piątkowe wieczory. Gdy ty drogi odbiorco byłeś w kinie ja toczyłam walkę o lepszą samodzielność i lepszą wersję siebie, gdy ty byłeś w restauracji na spotkaniu ze znajomymi ja miałam masaż drobinkami złota. Gdy ty grałeś w grę ja przekładałam kulki i śrubki.
Podsumowanie
Mimo, tego, że rehabilitacja zabierała mi większość czasu, to niczego nie żałuje, bo wiem, że ta ciężka praca się opłacała. Mogę dużo więcej niż by się wydawało.
Opracowanie Weronika Sowa
Publikacje Weroniki
Pingback: Życie z niepełnosprawnością wrodzoną
Pingback: MPD - codzienność, walka o lepsze jutro mimo podstępnej choroby!