Pisarze nie są potrzebni

"Pisarze nie są potrzebni" – pod takim kontrowersyjnym tytułem ukazał się wywiad z Krzysztofem Cieślikiem (redaktor naczelny portalu Xiegarnia.pl, recenzent książkowy w Polityce, tłumacz z angielskiego. Założyciel i były redaktor naczelny strony Literatki.com.)

Krzysztof Cieślik odpowiada w wywiadzie m. in. na pytania jaki jest „literacki gust” polskich czytelników, jakim językiem posługujemy się dziś na co dzień w Polsce i za granicą, czy dobra literatura musi być oparta na realizmie, czy istnieją książki „nieprzetłumalczalne” na obce języki oraz czym jest „talent pisarski”.

Na pytanie: Dlaczego „nieznany” pisarz czy artysta jest synonimem życiowej porażki – Cieślik stwierdza:

Odpowiedź musi być prosta: tak jest, ponieważ pisarze nie są potrzebni, a kiedyś jednak byli. XIX i XX wiek (mniej więcej do 68′ roku) to w ogóle jest najlepszy czas dla „instytucji pisarza”. Po pierwsze: pisarze wyzwalają się spod opieki mecenasów i zaczynają żyć z pisania, a więc przechodzą na zawodowstwo. Znika mecenat, pisarz zarabia publikując powieść w odcinkach. Nie ma lepszej rozrywki w XIX wieku, za wyjątkiem teatru i opery. Prasa zdobywa czytelników i walczy o nich właśnie powieściami Dumasa, Balzaka, Prusa czy Sienkiewicza. I nie dość, że pisarze zarabiają, to wyzwoliwszy się z mecenatu, stają się sumieniem narodów, wieszczami etc. I tę rolę pełnić będą przez dłuższy czas.
W skrócie: w XIX wieku pisarz stoi nad społeczeństwem. W modernizmie: staje z boku i przygląda się ironicznie. Ale modernizm nie znosi jego pozycji, ponieważ literatura wciąż jest istotnym medium i pisarz może sobie pozwolić na tę wyższość. Kiedy literatura traci prymat, pisarze przestają być potrzebni całemu społeczeństwu i wracają z powrotem do niszy, z której wyszli (choć to oczywiście już zupełnie inna nisza). A traci go nieodwołalnie wraz z powstaniem radia i telewizji. Już w latach 60. Truman Capote mówi, że właściwie nie ma szans, żeby pisarz zaistniał na pierwszych stronach gazet czy w telewizji dzięki temu co tworzy. I to już wtedy była prawda, ale istniała jeszcze taka instytucja jak zaangażowany intelektualista w typie Sartre’a. Teraz zaangażowany intelektualista nie jest potrzebny, więc pisarz może zaistnieć tylko, jeśli palnie jakąś głupotę. Albo z kimś się prześpi. Najlepiej ze znanym politykiem lub celebrytą. Podsumowując: innego końca literatury nie będzie. 

Polecam cały wywiad na stronie www.eprawda.pl

 

Dodaj komentarz

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial