Recenzja – Michał Szpak – Nadwiślański mrok

Dziś przedstawiam recenzję najnowszego albumu Michała Szpaka „Nadwiślański Mrok”. Artysta postanowił pójść w zupełnie nową drogę artystyczną. Czy opłaci się tak ryzykowny ruch?

Album, z którym trzeba się oswoić…

Jest to płyta, która wchodzi do wrażliwości słuchacza powoli. Jedna z tych, z którymi trzeba się osłuchać i nawet jeśli pierwsze wrażenie wydaje się nie być piorunujące, to ta płyta nie wychodzi z głowy i z każdym odsłuchem wkracza się w ten świat coraz bardziej.

Ja osobiście mam tak ze wszystkimi moimi ulubionymi płytami, że po pierwszym odsłuchu nie wpadam od razu w ekstazę. Jednakże coś sprawia, że czuję potrzebę słuchania kolejne razy. Tak jest i w tym przypadku, a z każdym odsłuchem wciąga coraz bardziej i generuje większe emocje.

Samodzielna droga

Płyta opowiada o samodzielnej drodze Michała po zakończeniu kontraktu płytowego. Jest to jednocześnie pierwsze wydanie, które współtworzył, zarówno jeśli chodzi o muzykę, jak i teksty.

Pogłoski o powstawaniu nowego albumu pojawiły się już w 2021 roku. Pierwszy termin wydania był zaplanowany na 26 listopada 2022, przesunięto go jednak na wiosnę, aby ostatecznie został pokazany światu 24.11.2023 roku.

Zmiana koncepcji

Jak artysta wytłumaczył w jednym z wywiadów, aż roczne przesunięcie było związane ze zmianą koncepcji płyty. Jego życiowe perturbacje po drodze sprawiły, że zechciał, aby ta płyta była jeszcze bardziej mroczna, niż było to w planach.

To w sumie 12 kompozycji. Pierwsze dwie to intra wprowadzające w klimat płyty. Z kolei dwie ostatnie, to alternatywne wersje utworów Gaja i Smutek.

Opowieść o trudnym czasie

Album ten jest także poświęcony czasowi żałoby po śmierci mamy artysty. A była to droga kręta. Czas spędzony na zatraceniu się w klubach techno i korzystaniu z uroków życia w dużym mieście, co przedstawia między innymi utwór Mrok (Warszawianka).

Jest to płyta pełna smutku, samotności, tęsknoty za relacjami, które kiedyś były bliskie, teraz nadal istnieją, lecz nie z taką energią jak wcześniej. Mimo wszystko pojawia się też nadzieja, że złe przychodzi, ale też odchodzi. Aby być w stanie pokazać swoje trudne emocje, artysta postanowił stworzyć swoje alter ego, JowiszJa.

Twór o bardzo wielu twarzach

Nadwiślański Mrok, to twór o bardzo wielu twarzach. Od wesołego utworu JowiszJa, przez psychodeliczne We need a coco, po bardzo samotne i nostalgiczne Smutek (a może mniej) i piosenkę Hiob, która była pierwszym singlem z tej płyty.

Utwór Hiob jest pierwszym w całości napisanym i skomponowanym przez Michała Szpaka utworem w profesjonalnej karierze. Wcześniej współtworzył teksty swojego zespołu z czasów licealnych, Whiplash. Hiob, jest to ballada, która nakłania do przyjrzenia się sobie i pozbycia się strachu, żeby iść dalej przed siebie. To rozmowa artysty ze sobą z przeszłości.

Mieszanka gatunków

Album ten, to mieszanka wielu gatunków, głównie popu, muzyki klubowej i pop-rocka. Teoretycznie mniej mainstreamowa od poprzednich, ale moim zdaniem, mimo mniejszej „radiowości”, może spodobać się większej ilości odbiorców.

Lista utworów prezentuje się następująco:

1. Intro I
2. Intro II
3. Gaja
4. We Need A Coco
5. Smutek (a może mniej)
6. Cleopatra
7. Warszawianka (mrok)
8. JowiszJa
9. Bondage
10. Hiob
11. Gaja genesis
12. Smutek

To wszystko na dziś… Jak Wam się podobało? Jaki gatunek muzyki lubicie najbardziej i czego najczęściej słuchacie? Jeśli przeczytaliście do końca, zostawcie po sobie komentarz!

Opracowanie wpisu: Karolina Szylar

Zapraszamy na Instagram Karoliny: http://instagram.com/comarkaaa

Odwiedźcie również Nasz Instagram: https://www.instagram.com/rampa_portal/

Podobne wpisy:

Dodaj komentarz

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial